"Co dalej" - pyta tytułem jednego z nowych utworów amerykański zespół Slipknot. Album "We Are Not Your Kind" przynosi jednoznaczną odpowiedź: więcej tego samego. Na szczęście w dobrym stylu.

Slipknot spadli na scenę metalową jak grom z jasnego nieba. Ich wydany w 1999 r. debiut kojarzony był ze święcącym wówczas triumfy nu-metalem – choćby przez charakterystyczne brzmienie, gramofony oraz skandowane partie wokalne będące dalekim echem hip-hopu – ale kiedy zespół wchodził na pełne obroty, a robił to chętnie i często, brutalnością dorównywał death metalowi.

Nie da się jednak ukryć, że w karierze pomógł im dobrze wymyślony wizerunek. Dziewięciu chłopa na scenie, wszyscy we wściekle czerwonych, roboczych kombinezonach, ukryci za numerami (od 0 do 8) i upiornymi maskami. Coś jakby postacie z najgorszych koszmarów, które wydostały się na chwilę do realnego świata, by za pomocą baterii młotów pneumatycznych wyremontować chodnik pod twoim domem. W wersji scenicznej – trochę cyrk, trochę atak terrorystyczny, spektakl intensywny, zabawny i szokujący zarazem.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Zajebista muza!
    już oceniałe(a)ś
    6
    1
    "Gently" z "Iowa". Słuchać głośno, na kolanach i ze ślinotokiem.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Slipknot?
    Zwykły
    Knot.
    już oceniałe(a)ś
    2
    7