Peggy Gou to przykład na to, że warto żyć marzeniami (podbitymi ciężką pracą rzecz jasna). Ta didżejka iproducentka zapragnęła być pierwszą didżejką ikompozytorką z Południowej Korei, która wystąpi w klubie klubów, mekce techno, czyli berlińskim Berghainie. Z listy marzeń może też odhaczyć przygotowanie płyty-składanki dla cenionej wytwórni !K7.
Do zadania przygotowała się wzorcowo. Słusznie za nic mając jakiekolwiek podziały stylistyczne, geograficzne czy pokoleniowe, ułożyła w piękną, hipnotyzującą, intrygującą całość ponadgodzinny miks, na który składają się m.in. dzieła jej bohaterów Aphex Twina czy Andrew Weatheralla, nagrania takich mistrzów elektroniki, jak Kode 9 i Pearson Sound, I:Cube. Peggy Gou sięga też do własnych archiwów, taktycznie omija swoje największe przeboje (w tym doskonały „Starry Night”), ale przywołuje za to pierwsze produkcje, te, od których zaczynała swoją karierę. łuk
Wszystkie komentarze