Czy ktoś jeszcze pamięta, że Dave Grohl grał w Nirvanie? Ulubiony wujaszek rock and rolla świętuje premierę dziewiątego albumu Foo Fighters. Otwiera z tej okazji pub, robi własny festiwal, a jako perkusistę zatrudnia... sir Paula McCartneya.

Foo Fighters to jeden z największych rockowych zespołów świata. Nie świadczy to najlepiej o rocku, że rządzi nim 48-letni perkusista.

Założyciel grupy Dave Grohl już jako 21-latek bębnił w Nirvanie, nagrał z nią kultowe płyty „Nevermind” i „In Utero”. Od zawsze na boku komponował własne utwory. Po śmierci szefa, Kurta Cobaina, w 1994 r. stanął na czele Foo Fighters jako gitarzysta i wokalista. Mówił wtedy:

„Zamierzam to robić góra do 33. urodzin”. Trochę się zagapił.

– Nie sądziłem, że skończę na festiwalu rockowym z cholernymi siwymi włosami w brodzie, ale tak jest. No i w porządku – kwituje teraz w okładkowej rozmowie z magazynem „Rolling Stone”. Okazją jest dziewiąta płyta Foo Fighters „Concrete and Gold”.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Marcin Ręczmin poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze