"On jest takie zero z troszką jakiegoś spryciku. A może go nie rozumiem? Może to wielki mędrzec?" - w warszawskim Teatrze Ateneum reżyserka Anna Augustynowicz przypomina pytania z "Matki" Stanisława Ignacego Witkiewicza.
„Czysta forma" Witkacego trafia na formalny język teatru Augustynowicz. Reżyserka to uosobienie konkretu – na przedstawienie „Matki" wystarcza jej godzina i piętnaście minut.
„Niesmaczna sztuka w dwóch aktach z epilogiem", jak opisał „Matkę" Witkacy w podtytule, w praktyce ma trzy akty – a każdy wzięty jest z innej konwencji. W opowieści o Leonie Węgorzewskim, niespełnionym filozofie utrzymywanym przez matkę – i jego rodzicielce, starej baronównie von Obrock, a może po prostu „Obrok", wdowie ze wspomnieniami mezaliansu, patrzącej na syna z miłością zmieszaną z pogardą – można znaleźć parodię rodzinnych dramatów Ibsena, opartych na mrocznej tajemnicy.
Wszystkie komentarze
Gratulacje dla teatru i twórców.
w Warssawie na ulicy Jaracza 2
Idzie sie prosto, a potem sie skręca.