Krzysztof Warlikowski w swoim nowym spektaklu, jednej z najbardziej wyczekiwanych premier sezonu, opowiada o Elizabeth Costello. W tej roli zobaczymy pięć aktorek i jednego aktora.

Z biegiem czasu mniej w człowieku zwierzęcej drapieżności, a więcej empatii. Elizabeth Costello z przedstawienia Krzysztofa Warlikowskiego doznaje iluminacji u progu śmierci. Zrzuciła maski wytrawnej graczki i prowokatorki, jest teraz starą kobietą z białymi włosami, która dostrzega zło tego świata bez żadnych złudzeń.

"Costello". Po drugiej stronie

Na twarzy Costello o rysach Mai Komorowskiej widać przerażenie, błaganie – jakby spoglądała w przepaść. Łącząc się na Skypie z synem Johnem (Jacek Poniedziałek), mieszkającym po drugiej stronie oceanu, mówi o dokumencie nakręconym w ubojni drobiu, który przypadkowo obejrzała w telewizji. Uwagę pisarki zwróciło świeżo wyklute pisklę rzucone na taśmę fabryczną, chwilę później zmielone zapewne na pasztet razem z innymi maluchami. Kurczęta urodziły się tylko po to, aby natychmiast umrzeć i być zjedzone. Ona nie zgadza się na taki ich los. Jest pisarką, jedyne, co może zrobić, to swoim talentem ratować choćby jedno drobne istnienie. Nie tylko po to, aby wstrząsnąć sumieniami, lecz żeby ocalić. Tak, jak potrafi. 

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    warlik wielkim reżyserem jest. momentami przysypialem od tego oralnego onanizmu, choć parę momentów porywających.

    a wiecie, że jedzenie mięsa jest złe? jeśli nie wiecie, to idźcie, to się dowiecie :)
    już oceniałe(a)ś
    15
    2
    Ten spektakl jest twór teatropodobny bezczelnie traktujacy intelekty widzów. Stare, zgrane klisze z teatru dawnego Warlikowskiego, do bólu repetowane gesty i obsada, 50-ty raz odgrzewana 10-ta woda po kisielu sprzed 20 lat udająca nowość i progresywność. Z tego spektaklu nie dowiedziałem się niczego odkrywczego, a jedynie utwierdziłem się w przekonaniu że późny Warlikowski to przesadnie zestetyzowana wydmuszka. Scenografia chyba pobrana z magazynu 1 do 1 z "Francuzów". Do tego potrzeba było aż kilku dramaturgów i jak zakładam - gigantycznego budżetu tej produkcji? Upadek mojego ulubionego teatru i żenada. Jako widz czuję się urażony tandetą tego przedsięwzięcia - przede wszystkim intelektualną.
    @Tomek co ma na przedmieściu domek
    Budżet tej produkcji to prawie 2 miliony.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    dobry opis spektaklu z odniesieniem do kontekstów. jednak odrobine za dużo powiedziane, trochę spoiler!
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    czyli Warlikowski z Gruszczynskim zjadaja wlasne ogony?
    juz nie tacy mlodzi i zdolni ;)
    już oceniałe(a)ś
    6
    6
    To jest recenzja ? Dobry ten teatr czy nie ?
    @tomek1290
    Recenzja nie na tym polega, żeby pisać, czy coś jest "dobre" czy "złe". Recenzja ma przybliżać i prowadzić.
    już oceniałe(a)ś
    4
    1
    @von_golmkau
    To w Polsce tylko, bo na świecie jednak inaczej :)
    już oceniałe(a)ś
    2
    3
    To o czeku i bananie, zdaje się, najlepiej pasuje do obecnego stadium rozwoju kierownika trupy. Tylko dziwię się, że ten narcyzm tak łatwo łyka publiczność. Może rozpoznaje w nim własny... Zapewne.
    @adore
    Dobrze jest czasem na własny narcyzm spojrzeć zamiast innym wytykać. (To jedna z obron narcyza)
    już oceniałe(a)ś
    2
    0