Z biegiem czasu mniej w człowieku zwierzęcej drapieżności, a więcej empatii. Elizabeth Costello z przedstawienia Krzysztofa Warlikowskiego doznaje iluminacji u progu śmierci. Zrzuciła maski wytrawnej graczki i prowokatorki, jest teraz starą kobietą z białymi włosami, która dostrzega zło tego świata bez żadnych złudzeń.
Na twarzy Costello o rysach Mai Komorowskiej widać przerażenie, błaganie – jakby spoglądała w przepaść. Łącząc się na Skypie z synem Johnem (Jacek Poniedziałek), mieszkającym po drugiej stronie oceanu, mówi o dokumencie nakręconym w ubojni drobiu, który przypadkowo obejrzała w telewizji. Uwagę pisarki zwróciło świeżo wyklute pisklę rzucone na taśmę fabryczną, chwilę później zmielone zapewne na pasztet razem z innymi maluchami. Kurczęta urodziły się tylko po to, aby natychmiast umrzeć i być zjedzone. Ona nie zgadza się na taki ich los. Jest pisarką, jedyne, co może zrobić, to swoim talentem ratować choćby jedno drobne istnienie. Nie tylko po to, aby wstrząsnąć sumieniami, lecz żeby ocalić. Tak, jak potrafi.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
a wiecie, że jedzenie mięsa jest złe? jeśli nie wiecie, to idźcie, to się dowiecie :)
Budżet tej produkcji to prawie 2 miliony.
juz nie tacy mlodzi i zdolni ;)
Recenzja nie na tym polega, żeby pisać, czy coś jest "dobre" czy "złe". Recenzja ma przybliżać i prowadzić.
To w Polsce tylko, bo na świecie jednak inaczej :)
Dobrze jest czasem na własny narcyzm spojrzeć zamiast innym wytykać. (To jedna z obron narcyza)