Polsko-ukraiński "Hamlet" to największe wydarzenie tego sezonu w Teatrze Polskim w Poznaniu. Spektakl Mai Kleczewskiej imponuje rozmachem i skalą, kusi obietnicą czegoś nowego, wyrwania się z ram tradycyjnego teatru i wiecznego zajmowania się Polską w Polsce. Czy tej obietnicy dotrzymuje?

Na pewno jest efektowny. Rozgrywa się w okazałej przestrzeni poznańskiej Starej Rzeźni wystylizowanej przez Zbigniewa Liberę na nieco orientalny zamek Elsynor. Widzowie podążają za aktorami, krążąc wokół nich jak wokół eksponatów w galerii. Każdy dostaje słuchawki, na których, wybierając jeden z trzech kanałów, może śledzić jeden z kilku równoległych wątków akcji. Wreszcie na afiszu obok polsko-łacińskiego „Hamleta” jest cyrylica, tymże alfabetem zapisane są także nazwiska części obsady. Sam Hamlet to wyłoniony w castingu ukraiński aktor Roman Łucki. 

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Małgorzata Bujara poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze