"Nic" jest o czymś. Krzysztof Garbaczewski wystawił w Starym Teatrze w Krakowie poetycki, wciągający i wieloznaczny spektakl. Może mówić o wypartych traumach, może być o kulturze jako ciągłej grze z echami tego, czego już nie ma. Zanurzone w mroku przedstawienie może nużyć, ale może też hipnotyzować.

36-letni Garbaczewski, jak na poważnego artystę przystało, ma w swoim twórczym życiorysie tzw. okresy. W początkach kariery kojarzony był przede wszystkim z pracą z wideo, ukrywaniem aktorów za ekranem, na którym pokazywał ich dziwnymi jazdami kamery. Szczytem tej formy była opolska „Iwona, księżniczka Burgunda” według Gombrowicza. Taki był też „Poczet królów polskich” wystawiony na inaugurację dyrekcji Jana Klaty i Sebastiana Majewskiego w Starym Teatrze w 2013 r. Zaproszenie tego artysty do szacownej instytucji w środku kolejnego konfliktu o jej szefa oznaczało ryzyko – i wielu nie zaakceptowało dziwnych perypetii królów schodzących z arrasów i zaludniających Wawel pod okupacyjnymi rządami gubernatora Hansa Franka.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze