Spektakl w Teatrze Powszechnym zapowiadany był przez niemieckie, amerykańskie czy izraelskie media – pomysł wystawiania antysemickiej książki napisanej w więzieniu przez Adolfa Hitlera pachnie skandalem.
Zamysł jest zaskakująco prosty, acz w ramach przyjętych założeń – skuteczny. Artyści Teatru Powszechnego pytają: Co ze złowrogiej biblii faszyzmu rymuje się ze współczesnymi hasłami i obiegowymi publicystycznymi mądrościami?
To chyba pierwsze wystawienie „Mein Kampf” oparte wyłącznie na oryginalnej książce – niemiecki spektakl Rimini Protokoll pod tym samym tytułem był raczej przedstawieniem dokumentalnym osnutym wokół książki.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
ale w Polsce nigdy nie było pełnego wydania, nie mówiąc w ogóle o porządnym przekładzie
Czytałem skrócone, wydane na początku lat 90. i naprawdę czasami zachodzę w głowę, co jeszcze musiało być w wydłużonym, że aż je skrócono... To jest po prostu nuda na nudzie i nudą pogania; najbardziej jak jeszcze Hitler opisywał swoje młode życie (bo można się jakoś domyślać, skąd mu się ten rasistowski fijoł w głowie zrobił), ale potem jak się wywnętrza ideowo, to naprawdę już lepiej usiąść blisko muszli spłukiwanej i czytać Marię Konopnicką; a nie jest to z mojej strony literacki komplement.
Pozdrawiam
Nie widziałeś, ale wiesz... Banieczka zarozumiałego głupca trzyma się mocno? A ja widziałem. I sądzę, że ten spektakl jest właśnie po to, żeby żadna Zagłada się nie powtórzyła.
Jest refleksja na temat sensu tego konceptu. To nie książka zabijała, nie jest to magiczny przedmiot, to tylko słowa. Oczywiście są one piekielnie niebezpieczne, ale właśnie dlatego należy się nad nimi zastanawiać, a nie rytualnie zatykać uszy. Bo inaczej, może nam umknąć, że w głosach różnych korwinów, winnickich, braunów, ONRów, Konfederacji i innych giertychów brzmi to samo co w tej książce.
Myślę, że głównym dziejowym zobowiązaniem wobec ofiar Zagłady, jest nie dopuścić do powtórzenia czystki etnicznej i ludobójstwa (na Żydach, ale też na osobach LGBT, muzułmanach czy innych migrantach). Jeśli powtarzanie słów może nam pomóc zrozumieć i powstrzymać czyny, nie ma co się tego obawiać. "Teatralna banieczka" być może uważniej niż samozadowoleni mieszczanie obserwuje brunatne prądy naszego życia politycznego.
"Teatralna banieczka" to właśnie dokładnie samozadowoleni mieszczanie. Zapewniam że faszyzmu nie powstrzymają spektakle robione dla środowiska chodzącego do Teatru Powszechnego. To jest szczyt robienia sztuki dla sztuki. Ale to zupełnie inna kwestia, szczególnie, że nie krytykują spektaklu tylko ideę wystawiania dzieł Hitlera i brak refleksji nad nią w recenzji Mrozka.
Nie muszę widzieć (i nie zamierzam z przyczyn ideowych, bo stoję na pozycji no platform - uprzedzając sugestie w Powszechnym jestem stałym bywalcem), żeby poddawać w wątpliwość etyczność wystawiania sztuki opartej na tekście Adolfa Hitlera. Te słowa nie powinny być powtarzane, nie bez krytycznego aparatu historyka_czki. Szczególnie nie powinny być powtarzane, jeśli reżyser w wywiadzie wykazuje się kompletnym niezrozumieniem czytanego tekstu i opowiada o tym, że w "Mein Kampf" antysemityzm wcale nie jest dominującym wątkiem. Nawiasem mówiąc wcale mnie to nie dziwi, bo to nie pierwszy raz, kiedy Kuba Skrzywanek oferuje nowatorską lekturę tekstu, która polega na tym, że po prostu wypacza jego sens (vide "Kordian" w Polskim w Poznaniu).
W tekście Mrozka ani słowa na temat zasadności wystawiania Hitlera i na temat tego jak często dzieła kultury krytykujące nazizm stawały się dla neonazistów inspiracją (np. Romper Stomper). Udajemy, że to całkowicie normalne, a setki stron napisanych o tym co zrobić z dziedzictwem Hitlera nie istnieją. Jak dla mnie to świadectwo zadufania środowiska teatralnego, które podchwyci wszystko, co jest kontrowersyjne bezrefleksyjnie. Zrobił to jeden z nas, taki progresywny i to wystarczy, żeby dać carte blanche. Nie orientując się, że w pewnym momencie trudno znaleźć granicę między apologią i krytyką. Nie stawiajcie pomników Herostratesowi.
Z twojego bełkotu wynika, że - przykładowo - książka o wojnie nie może być antywojenna, bo propaguje wojnę.
Nie wiem czy trollujesz ale: jest różnica między książką o Zagładzie a książką napisaną przez Adolf Hitlera. Jeśli jej nie widzisz to słabo o tobie świadczysz.