Zaczyna się od kaca i pytania, czy pić dużo czy mało. Mało, bo wczoraj dużo. Agaton wita Platona, wreszcie powoli wchodzi Sokrates. „Jeśli na czymś się znam, to na erotyce” – powtarza w kolejnych odsłonach.
Czy w pomyśle zebrania się w teatrze, by słuchać tekstów najsłynniejszego bodaj filozofa wszech czasów, jest coś pretensjonalnego? Nawet jeśli tak, to twórcy spektaklu w Nowym Teatrze rozbrajają tę minę wyobraźnią i humorem.
„Uczta” Krzysztofa Garbaczewskiego nie jest wykładem, teatralnym esejem ani nadętą artystowską celebracją. Raczej rodzajem filozoficznego kabaretu o wielu dnach wrzuconego w sceniczną instalację. Ma w sobie coś ze sztubackiego żartu. Jednak takiej luźnej, a zarazem błyskotliwej energii bardzo potrzebował warszawski Nowy Teatr. Potrzebujemy jej i my, mieszkańcy planety Polska, umęczeni jej duszną atmosferą na scenie, w sieci, w pracy i w lodówce.
Wszystkie komentarze