Na łamach "Gazety Polskiej" pojawił się sensacyjny artykuł sugerujący, że "zatajona" ekspertyza z 2011 r. wyklucza możliwość zderzenia z brzozą, wskutek którego samolot Tu-154M nr 101 utracił znaczną część lewego skrzydła. To wynik fałszywej interpretacji błędnie wybranych danych.

Tabela wysokości, na którą powołuje się autor, nie zawiera rzeczywistych wysokości konkretnych punktów, w których znajdowały się przeszkody, a wyliczone wysokości w różnych odległościach od lotniska (co ponad 70 metrów). Dlatego dane te nie mogą stanowić podstawy do wnioskowania o możliwości zderzenia z przeszkodami terenowymi. Ekspertyza ta pozostaje niejawna, jak większość materiałów dowodowych trwającego śledztwa prokuratorskiego, nie zawiera jednak żadnych informacji sprzecznych z ustaleniami raportu Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego.

Kolejny raz autorzy z GP traktują informację o wypadku lotniczym pod Smoleńskiem bardzo wyrywkowo i próbują zbudować swoją własną narrację wydarzeń, które zostały szczegółowo opisane w Raporcie i Protokole KBWLLP wraz z Załącznikami przez grupę 34 specjalistów z różnych dziedzin związanych z transportem lotniczym. Ekspertyza ATM, na którą powołuje się autor artykułu, jest znana Zespołowi, który pozyskał ją oficjalną drogą od Prokuratury. GP nie posiada chyba stosownych uprawnień do dostępu do materiałów zgromadzonych w trakcie prowadzonego śledztwa, ale najwyraźniej nie jest to dla nich żadną przeszkodą. Ciekawostką jest, że autor wybrał z obszernej ekspertyzy zaledwie kilka cyfr i próbuje zbudować na nich zupełnie inny przebieg wypadku, niż zostało to już wielokrotnie opisane i wyjaśnione. Nawet w tabeli, którą przytacza autor znajduje się informacja, że w dn. 10.04.2010r samolot Tu-154M został sprowadzony przez załogę na okres 3 sekund do wysokości -3 metry (minus trzy metry) w odniesieniu do początku pasa, co było kategorycznie najniebezpieczniejszym działaniem w tym locie. Autor pomija milczeniem rozdział 8 ekspertyzy w którym znajduje się szczegółowy opis czasu uderzenia w drzewo, które spowodowało uszkodzenie lewego skrzydła. Pominięte też są inne rozdziały ekspertyzy, w tym informacje mówiące o tym, że samolot pozostawał sprawny do momentu, kiedy nastąpiło uderzenie lewym skrzydłem w drzewo. Mnogość braków tego artykułu nie zasługuje na jego dłuższe komentowanie, ponieważ autor podszedł do swojej pracy bardzo nierzetelnie i wprowadził w błąd swoich czytelników. Wisienką na tym "torciku" niech będzie też informacja, że autor użył również innej wartości wysokości początku pasa, niż znajdująca się w tej ekspertyzie.

Tekst z dnia 26.09.2014

Więcej
    Komentarze