Philip LaZebnik napisał jedne z najlepszych animacji Disneya i DreamWorks, a przed laty był w zarządzie amerykańskiej Gildii Scenarzystów. Co sądzi o zeszłorocznych strajkach, sporze polskich filmowców o tantiemy i dlaczego nie chciał happy endu w "Pocahontas"?
Radosław Czyż: Czy wiesz, czemu wilk tak wyje w księżycową noc?
Philip LaZebnik*: Nie, ale wiem, do czego się odnosisz. Gdy pierwszy raz przyjechałem do Polski, okazało się, że ta piosenka z „Pocahontas" jest tu traktowana z nabożną czcią, jak proekologiczny hymn. Wspomniałem o tym autorowi tekstu Stephenowi Schwartzowi, co dla niego również było nowością, ale i miłym zaskoczeniem.
Dla mojego pokolenia „Pocahontas" to jeden filmów formacyjnych. Nawet dziś na imprezach bywa, że ludzie śpiewają „Kolorowy wiatr". Chciałem zacząć rozmowę od tego filmu i zapytać, jak zaangażowałeś się w ten projekt.
Wszystkie komentarze
Tylko czy to taki eko protest-song? Raczej nostalgiczny token, odwołanie się do romantycznej, dzikiej, a nie racjonalnej, kalkulowanej natury człowieka
Prawie. Artykuł na wikipedii o bracie Kenie wspomina o czeskim pochodzeniu nazwiska.