Odkąd pamięta, sala sądowa wzbudzała w niej lęk. – W dzieciństwie miałam koszmary, w których stawałam przed sądem. Byłam wtedy święcie przekonana, że w postępowaniu sądowym chodzi o dojście do prawdy – przyznaje Justine Triet, reżyserka "Anatomii upadku". – Dopiero z czasem zrozumiałam, że prawda wcale się nie liczy, można ją dowolnie fabrykować. Każdy buduje własną narrację. Wszystko sprowadza się do moralnej oceny zachowań. Często brutalnej. I uzależnionej od tego, czy jesteś kobietą, czy mężczyzną.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Przypomina film Antonioniego " Powiększenie". Jest morderstwo, na powiekszonym zdjeciu domniemany zabójca, ale nie sposob dojśc do prawdy. Dowody nie potwierdzaja sie, nie wiadomo co sie naprawdę wydarzylo. Swietny film. " Anatomia upadku " zresztą też.
Oczywiscie - ogląda się jak Powiększenie filmowane siekierą
No gruby spoiler
Dwa mocne filmy - "Anatomia upadku" i "Strefa interesów".
Wielkie brawa
A czemu tak bardzo tego oczekujesz? Co to za różnica?
Film ma premierę na VOD (wcześniej miał kinową), to tekst wraca, ew. z lekkimi zmianami. Co w tym dziwnego?
Pardon: recenzent.
Po co czytasz przed filmem?
Dla wyjaśnienia - to nie jest film akcji czy kryminał , więc zarzut jest pozbawiony sensu
Nie chcę filmów typu Saltburn i innych dziwactw dla popieprzeńców.
Dobrze, normiku, nie rozpłacz się i daruj sobie chamskie oceny innych, jasne?
Wiarę w kino, czy wiarę w platformę MAX?
a co ci "niepopieprzeńcu" nie pasowało w Saltburn?