Dwóch mikołajów wpada na siebie w angielskim pubie…
Wbrew pozorom to nie początek kiepskiego dowcipu. Tak zaczyna się „Dzika noc".
Do mikołaja zapijającego przy barze frustracje przysiada się drugi. Jest przekonany, że ma do czynienia z kolegą po fachu tak jak on dorabiającym w stroju z wypożyczalni. Znalazłby się scenarzysta, który rozwinąłby tę sytuację w komediodramat o nieszczęsnym rozwodniku albo jakimś oszuście na życiowym zakręcie. Wiecie, jeden z tych filmów przywracających wiarę w święta i ludzkość. Przesłanie się zgadza, z tym że reżyser Tommy Wirkola („Zombie SS", „Hansel i Gretel: Łowcy czarownic") wybrał zupełnie inną konwencję: „Dzika noc" to akcyjniak doprawiony gore i nutą pastiszu.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Myślałem, że to o księżniczce wypruwającej flaki hurtem było wypadkiem przy pracy, ale to chyba jakaś nowa estetyka nadciąga.