Codzienność pracującej matki po rozwodzie w konwencji trzymającego w napięciu thrillera. Bohaterka "Na pełny etat" nie spieszy się jedynie we śnie.

Zaczyna się przed świtem, od dźwięku bezwzględnego budzika, który jest sygnałem do rozpoczęcia kolejnej rundy. Julie musi w porę wyprawić córkę i syna, potem złapać pociąg do Paryża, żeby przybić kartę w pięciogwiazdkowym hotelu, zanim zacznie się odprawa pokojówek (dodajmy, że to praca znacznie poniżej jej kwalifikacji – jest absolwentką ekonomii z bogatym CV). Sprzątanie, wymiana pościeli, krótka przerwa na lunch. Po wyczerpującym dniu od razu pędem na dworzec: trzeba ruszać w drogę powrotną przez szare przedmieścia, odebrać dzieci i położyć spać.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze
    Dzięki za zachętę.
    już oceniałe(a)ś
    10
    0
    Pójdę zobaczyć. Jako jeden z tych, co się dają kilku takim Juliom wykorzystywać. Wznosząc cicho oczy ku niebu, ale bez protestów. Im jest jednak cholernie ciężej.
    już oceniałe(a)ś
    9
    3