– Niech pan coś zrobi! – prosi młoda kobieta, kiedy dowiaduje się, że jest w ciąży. – Nie może mnie pani o to prosić – odpowiada ginekolog. – Ani mnie, ani nikogo innego. Prawo jest bezwzględne – przypomina. Na co Anne, nadal sparaliżowana diagnozą, odpowiada tylko: – To niesprawiedliwe.
Jesteśmy we Francji początku lat 60. Nawet w akademiku o seksie rozmawia się szeptem i z wypiekami na twarzy. Brakuje odpowiedniej edukacji w tym zakresie (inna sprawa, że tabletka antykoncepcyjna będzie dostępna w aptekach dopiero za parę lat). Zanim maj ’68 roznieci obyczajową rewolucję, dziecko Anne zdążyłoby pójść do przedszkola. Kiedy zostanie wprowadzona ustawa legalizującej aborcję, wkraczałoby w wiek dojrzewania. Dziewczyna obawia się, że zamiast pokochać, znienawidziłaby je za to, z czego musiała zrezygnować.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
To pokazuje jakim przerażającym zaściankiem jest obecna Polska.
Twoj durny komentarz
Zabezpieczenie - zwłaszcza w tamtych latach - nie dawało 100% gwarancji na skuteczność...