Oszczędzę wam streszczenia prologu. Wystarczy wiedzieć, że przed wiekami zakapturzeni czarownicy, których znamy z „Shazam", namaścili niewolnika do pokonania tyrana. Wkrótce po wygranej walce Teth-Adam spoczął w grobowcu. Teraz, pięć tysięcy lat później, zostaje wybudzony. Akurat kiedy ojczysty Kahndaq potrzebuje bohatera. Jemu jednak bliżej do złoczyńcy. Od razu daje pokaz możliwości: kulom się nie kłania, łapie w locie rakiety, strzela piorunami, żywcem grillując najemników. Podkład muzyczny dla tego festiwalu destrukcji jest świetny, choć oczywisty. „Pait It, Black" Stonesów.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze