Coraz rzadziej zdarza się, żebym mniej więcej po kwadransie nie domyślił się zakończenia filmu. Pod tym względem twórcom "Bodies Bodies Bodies" udało się mnie pozytywnie zaskoczyć.

Najpierw każdy losuje po karteczce, potem gasimy światło. Na jednej z karteczek był iks. Wylosowałeś ją? W takim razie ty zabijasz. Jeśli nie, masz za zadanie zdemaskować mordercę. I to zanim poczujesz klepnięcie w plecy. Bo wtedy, przykro mi, ale jesteś już trupem.

„Bodies Bodies Bodies". Nóż w plecy może wbić każdy

To zasady tytułowej gry „Bodies Bodies Bodies", w którą gra paczka zblazowanych dwudziestoparolatków. Spędzają weekend w luksusowej posiadłości z dala od cywilizacji. Na zewnątrz szaleje huragan, trzeba jakoś zabić nudę (na soundtracku pandemiczny hit z TikToka „Bored In The House"). Jednak kiedy wysiądzie prąd, żarty się skończą. Pojawi się trup – i to prawdziwy. Reguły gry pozostają z grubsza takie samie. Tyle że stawka znacząco wzrasta.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Dziesięciu małych Murzynków. Świetna rzecz.
    już oceniałe(a)ś
    13
    0
    to, co zaskakuje, to rozjazd między tą recenzją a jakością filmu
    już oceniałe(a)ś
    2
    1
    Tyle ciekawych książek do zekranizowania ale nie! Musi być grono nastolatkow w samotnym domu i morderca... Ble
    już oceniałe(a)ś
    2
    2
    Nastepny popie...ny film. I tak bez końca.
    już oceniałe(a)ś
    6
    10