Powracają Konfrontacje Filmowe, w PRL-u święto kinomanów. - Wtedy, w czasach niedoboru, braku, a dzisiaj - pewnego rodzaju przesytu, taki przegląd pozwala wyeksponować filmowe perełki - mówi Jakub Gutek. Przedpremierowo zobaczymy 14 tytułów, głównie z Cannes.

Konfrontacje były „oknem na świat". Przez dekady PRL-u stanowiły wyjątkową i często jedyną okazję obejrzenia kilkunastu najważniejszych filmów roku, w tym laureatów festiwali, które w wielu przypadkach nie trafiały potem do regularnej dystrybucji. W końcu kino, szczególnie z Zachodu, stanowiło wtedy dobro reglamentowane. Program „dla równowagi" uzupełniano o propozycje rodzimych twórców i bratnich kinematografii. Nie zawsze były napisy, zdarzało się, że listę dialogową czytał lektor.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Sebastian Ogórek poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Nie tylko do tego wynalazku Polski Ludowej warto wrócić, bo dzięki niemu w odróżnieniu od moich zachodnich kolegów miałem pojęcie o kinematografii europejskiej, ale też azjatyckiej i ambitnej amerykańskiej w szerokim rozumieniu.

    Ale ad rem:
    "Nie zawsze były napisy, zdarzało się, że listę dialogową czytał lektor".

    Właśnie na "Szczękach" głos lektora zaczął się spóźniać, aż było to już kilkadziesiąt sekund. Poszedłem do kabiny operatora, gdzie siedział jakiś gość ze słuchawkami na głowie, zapatrzony w kręcący się magnetofon. Stuknąłem go w ramię, spojrzał na mnie, odsunął słuchawki i dowiedział się o rozjechaniu się głosu i obrazu. Kiedy wróciłem na widownię już było OK.
    @grashop
    A ja pamiętam na Konfrontacjach, jak lektor czytał dialogi na żywo siedząc z boku pierwszego rzędu balkonu z małą lampką do czytania list dialogowych.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    pamiętam Fanny i Aleksander - cieżki, długi a jednak arcydzieło, Ballada o Narayamie - wstrząsający. Był też wietnamski komunistyczny z wojny z Ameryką - małżeństwo z małym dzieckiem chroni się przed śmigłowcem. Był też węgierski Marty Meszarosz chyba Inne spojrzenie z Jankowską-Cieślak. Dobry pomysł - moze się przyjmie. Kino ciągle żyje
    już oceniałe(a)ś
    10
    0
    Zakochałem się dożywotnio w "Koyaanisqatsi" właśnie na Konfrontacjach w 1982, w stanie wojennym...
    @kzet69
    Wstanie wojennym zakochałeś się w tym filmie, a nie ginąłeś jak Ukraińcy w Buczy. Badź wdzięczny Panu Generałowi.
    już oceniałe(a)ś
    0
    6
    "Dmytra Sukholytkyya-Sobchuka" ???? - panie Autorze istnieją zasady transkrypcji nazwisk i nazw pisanych grażdanką na polski.
    Nawet jeśli na plakacie reżyser życzy sobie nazwiska napisanego tak, by Amerykanie zrozumieli, to używając nazwiska w tekście, w dodatku w odmianie - niech Pan pisze tak, by rozumieli Polacy: "Dmytra Sucholitkija-Sobczuka".

    Nie dość wbijać do głów millenialsom: Lew Tołstoj, nie "Leo Tolstoi". Michaił Bułhakow, nie "Mikhail Bulgakhov"
    @Manitoba-Moose
    Pytanie brzmi, co ma napisane właściciel nazwiska a paszporcie. Podejrzewam, że jednak transkrypcję angielską, więc używanie jej nie jest takie pozbawione sensu.
    Co do autora "Mistrza i Małgorzaty" sprawa pisowni jest dyskusyjna.
    Był urodzonym na dzisiejszej Ukrainie Rosjaninem. W Polsce przyjęła się wymowa ukraińska Bułhakow, ale w polskiej prasie i krytyce literackiej na emigracji używano transkrypcji z wymowy rosyjskiej Bułgakow. Zresztą sam pisarz pisał po rosyjsku, nie ukraińsku.
    A jeżeli mamy oddawać polskimi literami wymowę oryginalną, to nie powszechnie przyjęta pisownia Kurosawa, ale Kurosała. I na przykład Tosziro (albo nawet Tosiro) Mifune.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Ani wzmianki gdzie i kiedy
    @scarcies1
    "Przegląd pod nazwą Konfrontacje Filmowe 2022 odbędzie się od 9 do 18 września w kinach w 18 miastach".
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Ale: gdzieś od połowy lat 70-tych filmy na Konfrontacjach były już filmami przeznaczonymi do zakupu i pokazywania w kinach. Tyle, że tak jak teraz obiecuje Gutek - może za rok a może za dwa. Komuna była nierychliwa i niesprawiedliwa. Podobnie jak jej niesławna kopia.
    @ja-ja-ja
    W "nierychliwej i niesprawiedliwej komunie" filmowi i teatrowi było lepiej niż teraz. I program kin był ciekawszy.
    już oceniałe(a)ś
    2
    1
    Na Konfrontacjach można było obejrzeć Herzoga pod tytułem nieocenzurowanym- "Każdy dla siebie, a Bóg przeciw wszystkim". W późniejszej dystrybucji kinowej była już nijaka "Zagadka Kaspera Hausera"
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Fajna inicjatywa, ale nie z biletami za 35 zł. Ja wiem, że inflacja itd, ale nie w tym rzecz. Normalne bilety na co dzień są tańsze, a bardzo nie podoba mi się, gdy kina robią seanse przedpremierowe czy takie przeglądy i dają z tego powodu wyższe ceny biletów - i to aż o 15 zł w stosunku do normalnego biletu w tygodniu, a 8 zł do weekendowego.
    @maxplastic1
    Na pokazy przedpremierowe bilety zawsze są droższe, bo dopłaca się za możliwość zobaczenia rzeczy wcześniej niż inni. Oczywiście może się to nie podobać i można głosować portfelem i nie korzystać, ale szczerze mówiąc bilety do kin są jedną z niewielu rzeczy, które w ciągu ostatnich dwóch lat nie podrożały w ogóle, więc....Na czymś te nieszczęsne kina studyjne muszą gdzieś zarabiać. Przecież one akurat średnio zarabiają na popcornie.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0