Co oglądać i czytać, czego słuchać? Podpowiadamy i inspirujemy. Zapisz się na nasz kulturalny newsletter.
- Wygląda na to, że nigdy już nie pozbędziemy się koronawirusa - stwierdził Stephen Colbert, amerykański komik i osobowość telewizyjna, na antenie CBS w ubiegłym tygodniu. - COVID-19 jest jak Mel Gibson. W jakimś kształcie pozostanie z nami na zawsze - dodał, nawiązując do kolejnej rewelacji zwiastującej wielki powrót upadłego gwiazdora.
Gibson, który z pierwszej hollywoodzkiej ligi został wygnany za antysemityzm, homofobię i przemoc domową, zdradził kilka dni temu, że nie tylko wyreżyseruje piątą część "Zabójczej broni" - a więc serii, która uczyniła z niego ulubieńca publiczności i na całym świecie zarobiła blisko miliard dolarów - ale również zagra w niej główną rolę, co pozwoli mu wrócić z pompą po kilkunastu latach zesłania do świata średniobudżetowego, często niezależnego kina akcji.
Wszystkie komentarze
Janusz Kowalski się z tym nie zgadza.
Gibson jest człowiekiem o pisowskiej mentalności,więc co tu zobrzydzać?
A to przepraszam, aktorzy mogą więcej? To bardzo ciekawe, zwłaszcza w kontekście ciągłego szkalowania polskich aktorów przez ciebie i resztę ruskiej hołoty.
Śmieszny troll jesteś
uwielbialem kino i aktorstwo Gibsona, ale człowiek pieprzący takie pierdy po pijaku nie zasługuje na mój szacunek. To nie jest tak, że zrobisz dobre filmy nagle jesteś nietykalny, bo komuś się dobrze kojarzysz z dzieciństwa czy wczesnej młodości. Gibson upadał jeszcze na długo przed metoo.
Oburzający jest wasz tytuł. Porównywanie jakiejkolwiek osoby do choroby urąga podstawowej kulturze. Przypomina to najgorsze karty z historii XX wieku.