Sobotni poranek. Helena przygotowuje chleb w jajku na śniadanie i z kuchni woła syna na „5-10-15". Mieszkają sami. Ojciec Tomka, radiowiec Alek, wyjechał do Stanów za pieniędzmi. Nawet rozmawiają o tym, że mają go odwiedzić. Ale niespodziewanie to on zjawi się w domu: w ciemnych okularach, dżinsowej kurtce i z „torbą z darami", jak śpiewał Paweł Kukiz, zanim poszedł w politykę.
Radość na twarzach syna i żony przy powitaniu wydaje się maskować niepokój. Jakby oboje dobrze wiedzieli to, co widzowie tylko przeczuwają: wraz z tatą do domu wróciły kłopoty.
Wszystkie komentarze
Idziemy!
Mow za siebie.
funkcyjny się odezwał ;)
Muśkę, że Szyć byłby bardziej autentyczny…
Za bardzo.
Nada czeka na niego Oskar za rolę Breivika XD
To trzeba mieć wspomnienia z tamtych lat lub zrobić rozpoznanie.
twórcy sami na konferencji mówili o ortalionach :)
Specjalista od mody :D
Może za młodzi są i nie pamiętają. Lata 80. to już po ortalionie
Ortalion był szalenie modny także w latach 60-tych. Tylko wówczas to były ortalionowe płaszcze o charakterystycznym kroju, najczęściej czarne, popularne zarówno wśród kobiet jak i mężczyzn.
Taki los w katolickim kraju nad Wisłą.
Aha, podpowiem kostiumolożce, że aby oddać klimat najntisów nie trzeba wszystkich ubierać w kreszowe dresy.