Disnejowska "Mulan" - nowa wersja animacji studia z 1998 r. - znowu znalazła się w ogniu krytyki. Tym razem, jak podaje brytyjski "Guardian", z powodu podziękowań, jakie znalazły się w wieńczących film napisach końcowych.
Widzowie wychwycili, że Disney umieścił w nich wyrazy wdzięczności dla władz słabo zaludnionego Sinciangu - autonomicznego regionu Chin, w którym powstawała część zdjęć do "Mulan".
Region ten stanowi 1/6 powierzchni całego kraju i nie cieszy się dobrą sławą - na jego terenie dochodzi do ustawicznego łamania praw człowieka i prześladowań Ujgurów - muzułmańskiej mniejszości etnicznej. W Sinciangu znajdują się także obozy koncentracyjne, w których przetrzymywani i represjonowani są muzułmanie (szacuje się, że w obozach uwięzionych jest ich ponad milion).
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Cały świat klęczy przed Chinami.
Czesi nie
Zachowania Disney'a wobec Chin nie różnią się w niczym co zachowania innych gigantów. Mamona jest ważniejsza od demokracji i praw człowieka. Wszyscy przymykają oczy i handluja z Chinami - realpolitik
Realpolitik mimo wszystko każe uwzględniać też dłuższy horyzont, to liczą się tylko krótkoterminowe zyski ze śmierdzącego interesu
*tu