Olivia de Havilland przed kamerą spędziła ponad pół wieku. Debiutowała w 1935 r. jako osiemnastolatka – zagrała wówczas w czterech filmach, w tym „Śnie nocy letniej”, gdzie wcieliła się w Hermię. Po raz ostatni można ją było zobaczyć w 1988 r. w telewizyjnej produkcji „Kobieta, którą kochał”.
Największą sławę Olivii de Havilland przyniosły role w filmach ze Złotej Ery Hollywood. Najpierw Melanii Hamilton w legendarnej ekranizacji „Przeminęło z wiatrem” Victora Fleminga, za którą w 1940 r. została nominowana do Oscara dla najlepszej aktorki drugoplanowej. Rok później nominacja była już za najlepszą rolę pierwszoplanową – w „Złotych wrotach” Mitchella Leisena. Przegrała wówczas z siostrą, Joan Fontaine – ich relacja będzie burzliwa aż do śmierci Joan w 2013 r.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
O tym że była piękną kobietą do końca życia nie muszę chyba wspominać.
Zmarla w Paryzu 26lipca.
"wszystko w zyciu" to zobaczyli ci ktorzy urodzili sie w Europie na poczatku XIX wieku a umarli na poczatku XX wieku...
na czym mialaby polegac ta amerykanska propaganda?
ci "zli z Polnocy" co zniszczyli piekne niewolnictwo to tez byli Amerykanie
apropo zdziwilbys sie ale w armii konfederackiej walczyli tez Czarni - i to karabinami nie lopatami
niewolnictwo nie jest dobrym systemem, przede wszystkim nieefektywnym - totez go nie bronie - ale istnieli niewolnicy ktorych zycie w niewoli, jesli mieli dobrego pana, bylo lepsze niz zycie na "wolnosci"... zwlaszcza w rasistowskich warunkach powojennego Poludnia
istnieli niewolnicy ktorych zycie w niewoli, jesli mieli dobrego pana, bylo lepsze niz zycie na "wolnosci"
Dobre. Że też zawsze znajdą sie jacyś Eskimosi, którzy tłumaczą Afrykańcyzkom, jak zachowac się podczas upałów.
Skoro piszą, że „przegrała z siostrą” w 1941 roku i ich relacja BĘDZIE burzliwa do 2013, a aktorka statuetkę DOSTANIE dopiero w 1946 r., to może powinni donieść dzisiaj, że umrze 25 czerwca tego roku. To mówienie o przeszłości w czasie przyszłym... moim zdaniem kuriozum, zwłaszcza, jak się czasy miesza. Dziennikarze GW myślą pewnie, że to środek wyrazu artystycznego. Na marginesie, CNN podaje, że aktorka zmarła 26 lipca.
Pomyłka w tekście.
Nie masz racji. Takie użycie czasu przyszłego jest poprawne i służy podkreśleniu związku ze zdarzeniem początkowym, z perspektywy którego późniejsze są przyszłymi. Jeśli Cię to razi, to znaczy, że Twój język jest zubożały.