W pierwszej części poznaliśmy wreszcie wersję Diaboliny, której serce z kamienia ponownie zabiło dzięki matczynej miłości. Ale jeśli myśleliście, że „wszyscy żyli długo i szczęśliwie”, to cóż: byliście w błędzie. Sprawy układają się jeszcze całkiem nieźle, dopóki Aurora nie przyjmie oświadczyn księcia Filipa. Matka chrzestna nie chce nawet słyszeć o ślubie.
W końcu jednak ulega i przyjmuje zaproszenie na zapoznawczą kolację u rodziców przyszłego zięcia. Domyślacie się pewnie, jaki to dla niej wysiłek (całkiem zabawne są sceny, w których Diabolina próbuje opanować etykietę czy choćby się uśmiechnąć). Ale wszystko na nic. Sprowokowana da pokaz swojej mocy, ponownie stając się ucieleśnieniem zła. Dzięki temu przebiegła królowa Ingrith osiągnie swój cel.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze