Na festiwalu w Wenecji w prestiżowej sekcji Giornate degli autori Jan Komasa zaprezentował swój nowy film "Boże Ciało". To duży sukces polskiego kina, które na Lido trafia rzadko.

„Boże Ciało” w reżyserii Jana Komasy według scenariusza Mateusza Pacewicza to portret wspólnoty pogrążonej w traumie i zaślepionej nienawiścią. Ale i opowieść o podskórnym pragnieniu, aby zbudzić się z letargu.

- Na początku serce nie zabiło mi tak mocno do tego projektu – mówi mi Jan Komasa. Wyciąga telefon, żeby znaleźć pierwszego maila ze scenariuszem „Bożego Ciała”. Luty 2016. - To była inna rzeczywistość. W Polsce – czasy późnej Platformy, w Stanach do objęcia urzędu prezydenta przygotowywała się Hillary Clinton, Brytyjczycy byli przed referendum, w którym mieli odrzucić brexit. Pomyślałem: „Fajna historia, ale trochę oderwana od współczesności”. Potem z dnia na dzień obserwowałem, jak rzeczywistość się do niej przybliżała.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Luty 2016. czasy późnej Platformy. Mam nadzieję, że reszta zgadza się bardziej
    już oceniałe(a)ś
    9
    0
    Ciekawy scenariusz.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Widziałem pana Bielenię w Teatrze Starym, w Pawiu królowej - był fenomenalny. Śledzę jego karierę z dużą życzliwością, to znakomity aktor.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    Hm, jeśli tylko dobrze się kończy (bo życie jest za krótkie, żeby się ciągle martwić), to wpisuję na listę "do obejrzenia" :-)
    już oceniałe(a)ś
    3
    0