Wyobraźmy sobie taką scenę: Sherlock Holmes rozparty w fotelu pyka fajkę. Po jego salonie na Baker Street 221B krąży nerwowo hollywoodzki producent. Pot spływa mu po skroni. Mówi o porwanych aktorach i beztalenciach podstawionych na ich miejsce, skradzionym scenariuszu, serii sabotaży ekipy filmowej, 42 mln dol. zatopionych w produkcji i tragedii, która spotkała wszystkich zaangażowanych. Wbrew pozorom to nie jest kolejna historia spisana przez doktora Watsona, wiernego kronikarza słynnego detektywa. To opowieść o "Holmesie & Watsonie", najgorszym filmie ubiegłego roku.
Wszystkie komentarze
A, to widze ze to byla proba parodii spotkania Trump- Duda.
Na szczęście o własnych siłach.
Raczej słaby, ale można przebrnąć. Gra Johna C. Reillego wg. mnie udana.