Można podziwiać, że Amerykanie robią filmy, które godzą we własną władzę jak żadna inna kinematografia na świecie. W ten sposób niejako sprawują nad nią kontrolę. Opisują zdarzenia prawdziwe, jak „Wszyscy ludzie prezydenta” (1976) Alana J. Pakuli o aferze Watergate. Portretują prezydentów dawnych, jak „Lincoln” (2012) Stevena Spielberga, czy tych niedawno zmarłych, jak „Nixon” (1995) Olivera Stone’a o Republikaninie Richardzie Nixonie (1913-94).
„Vice” Adama McKaya jest w tym gronie o tyle specyficzny, że jego bohater Dick Cheney (ur. 1941), wiceprezydent USA w latach 2001-09, wciąż żyje. Autorzy filmu już na początku informują nas, że to postać wyjątkowo skryta, więc trudno im było ją przeniknąć, ale „kurewsko się starali”.
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Tak samo nie rozumiem zdziwienia redaktora wystąpieniem Bale'a na Złotych Globach. Czy Pan redaktor przed pisaniem tych artykułów w ogóle się jakoś przygotowuje ? Wie Pan redaktor kim jest naprawdę Cheney a kim Bale? Zakładam, że krytyk filmowy powinien chociaż troszeczkę więcej poszukać/poczytać/wiedzieć o temacie/aktorach/postaciach, o których pisze. Po pierwsze Cheney to jest zbrodniarz wojenny (i nawet w USA jest tak powszechnie traktowany, większość Amerykanów go nie znosi), tutaj nie ma nic z przesadzonej satyry, to są fakty, ponieważ to on jest odpowiedzialny za niemal 20 lat wojen na Bliskim Wschodzie (doradzał już za czasów Pustynnej Burzy). Wojna w Iraku pozostawiła po sobie milion ofiar po obydwu stronach, niesamowite zniszczenia nieuczciwie napadniętego kraju (bo wiemy dziś, że żadnej broni masowego rażenia nie było), cierpienia dzieci, a także to ta wojna wykreowała ISIS. Właśnie dlatego Bale w swoim wystąpieniu, z czarnym humorem (gdyby Pan się przygotował, wiedziałby Pan, że Bale jest znany ze swojego czarnego, sardonicznego humoru i jest w tym świetny) stwierdził, że potrzeba mu było inspiracji od samego Szatana żeby zagrać kogoś tak złego jak Cheney. To był żart, bardzo zręczny i okrutny, ale takie poczucie humoru ma Bale. Właśnie m.in dlatego Bale tak bardzo chciał (ta historia tez jest znana dla pasjonatów kina) zagrać i ostatecznie zagrał w American Psycho (jego rola-ikona), bo ta książka i film reprezentował jego typ poczucia humoru - bardzo inteligentną, ale także czarną i okrutną satyrę. Jest wiele wywiadów na z Balem, gdzie tak żartuje i jest bardzo zabawny, ale do zrozumienia czarnego poczucia humoru trzeba mieć bardzo sprawny mózg, cóż nie każdemu coś tak nietypowego pasuje. Poza tym Bale w tej przemowie kpił także sam z siebie, ze swojej kariery, którą może zaraz stracić, bo nie słucha żony i właśnie ''za dużo gada'', żartował, że nie nazwał dziwacznie dzieci jak większość celebrytów, więc nadał im przydomki ''Bana i Burrito''. Uciekł tu Panu ten humor, jak i wiele rzeczy Panu umyka w artykułach...
Szkoda, że tyle zjadliwych uwag pod adresem autora tekstu; Pana tekst zawiera masę ciekawostek i byłby wartościową lekturą sam w sobie, gdyby nie epitety pod adresem autora, któego tekstu - i satyry - chyba Pan nie zrozumiał. Czy naprawdę nie można się dzielić wiedzą bez tego "besserwiserstwa"?
coś w tym jest, ale nie mogę powiedzieć, że wyrzuty nie są na miejscu. pan (nie)grzecznie dzieli się z innymi wiedzą w formie, za którą nikt mu nie płaci.