Wyobraźcie sobie remake „Ojca chrzestnego” albo „Gwiezdnych wojen”. To byłoby pełne buty świętokradztwo. Owszem, niektórzy mieli czelność podnosić swoją remake’ową rękę na klasyki - nowa wersja „Nocy żywych trupów”, w kolorze i z innym zakończeniem, to sroga porażka. Podobnie jak zrealizowane przez samego Stephena Kinga unowocześnione „Lśnienie”. Fani oryginałów byli zawiedzeni. Podobne podszyte gniewem obawy mieli też ci wszyscy, którzy usłyszeli o tym, że ma powstać nowa „Suspiria” - ten film ma charakterystyczny nastrój. Albo więc go wiernie odtworzysz, dzięki czemu nie będzie remakiem, tylko kopią, co jest bez sensu, albo pozmieniasz niektóre wątki, co z kolei sprawi, że będzie to zupełnie inny film, którego już nie można będzie zatytułować „Suspirią” - tak w jednym z wywiadów mówił Dario Argento, twórca oryginalnej „Suspirii” z 1977 roku. W tym przypadku jednak mistrz miał rację i mylił się jednocześnie.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze