Tragikomedia. Klasyk Nowej Fali na barykadach paryskiego maja '68.

Recenzja filmu "Ja, Godard": ***

37-letni Jean-Luc Godard (Garrel), wkrótce po nakręceniu kiepsko przyjętej „Chinki” bierze ślub z grającą w niej młodziutką Anne Wiazemsky (Martin). I w swojej najbardziej powierzchownej warstwie film (oparty na książce Wiazemsky) jest opowieścią o ich związku. Początkowo oparty jest on na głębokiej nierównowadze: Anne wielbi Godarda, uważa za geniusza, cierpliwie znosi jego arogancję – on, strona dominująca, traktuje ją w najlepszym razie protekcjonalnie. Ale układ sił stopniowo się zmienia, głównie za sprawą zaangażowania politycznego reżysera, stanowiącego właściwy temat filmu.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze