Reżyser nie cytuje dokładnie. Ekranowe manifesty nazywa "tekstowymi kolażami", pozszywanymi z fragmentów wielkich deklaracji przedstawicieli ruchów – dadaistów, futurystów, sytuacjonistów – ale też wypowiedzi jednostek – wybitnych artystów (Sol Le Witt), tancerzy (Yvonne Rainier) czy filmowców (Jarmusch, Brakhage, von Trier i Vinterberg z "Dogmą 95"). Francuski marksista Guy Debord spotyka holenderskiego malarza sytuacjonistę Constanta Nieuwenhuysa, a konstruktywista Aleksandr Rodczenko – abstrakcjonistę Lucia Fontanę. Często kluczem do zaskakujących połączeń było brzmienie słów czy temat, niekoniecznie przynależność do tego samego nurtu. Mimo to szwów nie widać – co samo w sobie jest komentarzem do natury czasu, tożsamości, kolejną płaszczyzną tego "manifestu manifestów".
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze