Piotr Polak, aktor znany ze spektakli warszawskiego Nowego Teatru, spotkał wreszcie reżysera, który powierzył mu główną rolę w filmie. W "Człowieku z magicznym pudełkiem" Bodo Koxa nie można od niego oderwać oczu.

Olga Bołądź i Piotr Polak w filmie 'Człowiek z magicznym pudełkiem' FOTO: BARTOSZ MROZOWSKI

"Człowiek z magicznym pudełkiem" to drugi profesjonalny pełnometrażowy film Bodo Koxa, weterana wrocławskiej sceny niezależnej.

"Człowiek z magicznym pudełkiem". Bodo Kox po prostu jara się kinem [RECENZJA]

ROZMOWA Z PIOTREM POLAKIEM

Piotr Guszkowski: Jak to jest mieć „dobrą, hollywoodzką twarz”?

Piotr Polak: Na pewno miło się o tym dowiedzieć. Choć nie wiem do końca, co Bodo Kox chciał przez to powiedzieć… Może po prostu, że pasowałem mu do koncepcji bohatera, który z początku nie zdradza żadnego charakteru, oraz koncepcji całego filmu? Bodo szukał aktorskiej oszczędności w amerykańskim stylu, ważne były dla niego zbliżenia na twarz, spojrzenia. W trakcie przygotowań przypomniałem sobie także Alana Delona z „Samuraja” i „W kręgu zła” Jeana-Pierre’a Melville’a. Zresztą sam mam hopla na punkcie kina noir, uzbierałem na półce pokaźną kolekcję filmów, z każdego wyjazdu staram się przywieźć nowy tytuł.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Roman Imielski poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze