Cate Blanchett w "Manifesto" Juliana Rosefeldta wciela się w aż 13 postaci. Jest gospodynią domową, nauczycielką, robotnicą, wdową, punkówą, bezdomnym mężczyzną czy reporterką telewizyjną. I w każdej z tych ról ma do powiedzenia coś ważnego. "Manifesto" na ekrany kin wchodzi 17 listopada.

Cate Blanchett wielokrotnie nazywano kameleonem. Najczęściej w kontekście "I’m not there. Gdzie indziej jestem" Todda Haynesa, gdzie artystka przemieniała się w Boba Dylana. Wychudzona, schowana pod ciemną czupryną, przemykała ulicami Nowego Jorku z nieodłącznym papierosem. Była Nim. Za tamtą rolę dostała nominację do Oscara.

Za występ w "Manifesto" Juliana Rosefeldta Blanchett – dziś mająca na koncie już dwie statuetki i cztery nominacje – mogłaby otrzymać ich trzynaście. Proporcjonalnie – bo tyle doskonałych jej wcieleń widz ma przyjemność obserwować podczas 95 minut projekcji.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze