Tim Burton i stylowa adaptacja bestsellera Ransoma Riggsa. Autorskie, pełne werwy i fantazji kino familijne. Udane, ale bez szans na wejście do panteonu najwybitniejszych dzieł mistrza.

Recenzja filmu "Osobliwy Dom Pani Peregrine": ****

Po śmierci ukochanego dziadka Jake (charyzmatyczny Butterfield) udaje się na walijską wyspę, która odegrała ważna rolę w kształtowaniu charakteru starszego pana. Tam odkrywa, że czas, wbrew porzekadłu, potrafi być z gumy, a kategoria „normalności” jest znacznie szersza, niż przypuszczał. Po spotkaniu czuwającej nad nietypowym sierocińcem tajemniczej Pani Peregrine (idealnie obsadzona Green) i kilku jej podopiecznych zrozumie też, że sam jest o wiele mniej zwyczajny, niż kiedykolwiek przypuszczał – a w dziecięcych fantazjach, które dorastając zdyskredytował, mogło kryć się ziarenko prawdy.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Łukasz Grzymisławski poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze