- Moją religią jest muzyka - mawiał o sobie. Gdyby żył, dziś Jimi Hendrix skończyłby 70 lat. Z tej okazji cały muzyczny świat wspomina największego nowatora w historii rockowej gitary.
REKLAMA
1 z 7
Testify
Zanim został obwołany rockowym geniuszem, przez parę lat zbierał doświadczenia u boku największych gwiazd soulu i rhythm and bluesa. Jako gitarzysta sesyjny grał między innymi z Wilsonem Pickettem i Samem Cookiem. Pierwsze jego nagranie w historii to także zasługa współpracy z bardziej uznanymi wykonawcami - zespołem The Isley Brothers. Hendrix - występujący wówczas pod pseudonimem Maurice James - w marcu 1964 roku nagrał z tą grupą singel "Testify". Choć dominuje tu linia wokalna, w piosence wyraźnie słychać także zapowiedź późniejszego brzmienia Jimiego.
2 z 7
Whole Lotta Shaking Going On
Hendrix terminował również u legendy rock'n'rolla Little Richarda. Podobno współpraca nie układała się najlepiej - Richard miał wyjątkowo gwiazdorskie zachcianki, a coraz bardziej świadomy swojego talentu Jimi nie dawał się traktować jak jeszcze jeden z wielu muzyków do wynajęcia. Gdy jednak wychodzili na scenę, konflikty na czas koncertu szły w zapomnienie...
3 z 7
Hey Joe
- W końcu granie numerów z listy przebojów R&B zaczyna męczyć. Miałem inny pomysł na siebie. Męczyło mnie stanie za plecami innych. Dlatego przeniosłem się do Greenwich Village i zacząłem grać swoje - opowiadał Jimi w jednym z wywiadów o początkach działalności na własny rachunek. To właśnie w jednym z klubików tej nowojorskiej dzielnicy Hendrixa w 1966 odkrył Chas Chandler - niegdyś muzyk The Animals, a teraz początkujący menadżer. Stwierdził, że grany przez Hendrixa numer "Hey Joe" to potencjalny hit, więc zaproponował gitarzyście wyjazd do Londynu. - Nigdy tam nie byłem, więc się zgodziłem - wspominał później Jimi...
4 z 7
Wild Thing
- W Londynie od razu staliśmy się modni, więc nawet nie było kiedy stać się undergroundem - żartował Hendrix, opowiadając o swoim brytyjskim epizodzie. Jego wielbicielami stali się herosi brytyjskiej gitary - Eric Clapton i Pete Townshend. Ale prawdziwym przełomem w karierze Jimiego był występ na amerykańskim festiwalu Monterey Pop. Na uznawaną za symboliczny początek hippisowskiego Lata Miłości imprezę urodzony w Seattle Hendrix przyjechał jako "nieznany muzyk z Londynu". Chwilę po występie był już gwiazdą sceny hippisowskiej.
5 z 7
Power Of Soul
- Blues bardzo łatwo zagrać, ale cholernie trudno poczuć - mawiał Jimi. Podczas gdy ze swoją pierwszą grupą Jimi Hendrix Experience grał głównie muzykę psychodeliczną, z kolejnym składem band Of Gypsys zwrócił się ku bardziej tradycyjnym czarnym gatunkom muzyki.
6 z 7
Star Spangled Banner
Jeden z najbardziej legendarnych koncertów Hendrixa to występ na festiwalu Woodstock w sierpniu 1969 roku. Wykonany wtedy przez gitarzystę amerykański hymn pełen gitarowych sprzężeń do złudzenia naśladujących ryk samolotowych silników, wycie policyjnych syren, świst bomb i odgłosy karabinowych strzałów odebrano jednoznacznie jako przejmujący komentarz do wojny w Wietnamie i zamieszek przetaczających się przez całe Stany Zjednoczone.
7 z 7
Fire
- Kiedy umrę, chciałbym, żeby ludzie wciąż grali moją muzykę. Żeby jej słuchali, żeby przy niej odlatywali. Żeby robili przy niej to wszystko, na co tylko będą mieli ochotę - mówił w jednym z wywiadów. To, jak dziś świat fetuje jego 70. urodziny, przekonuje, że jego marzenie się spełniło.
Czemu nikt nie napisze głośno i wyraźnie, że facet był kiepskim wokalistą? Głos miał nieciekawy, bez barwy i skali. To że na gitarze wymiatał, to inna sprawa. Ale wokalistą był przeciętnym.
Pracuje w Göteborgu (Szwecja) od wielu lat - poznalem tutaj muzyka-gitarzyste grupy The Spotnicks (zal.1961) Bo Winberga, ktory gral jam session z Jimi Hendrixem w tutejszym klubie CUE w 1967 r. Mieszka Bo Winberg w poblizu miejsca mojej pracy (Göteborg, Guldheden, Dr Fries Torget)
Wszystkie komentarze