''Yorgi'', czyli następca ''Funky'ego Kovala''
W tym roku ukazały się także dwa pierwsze tomy nowej serii ''Yorgi'' Dariusza Rzontkowskiego i Jerzego Ozgi. Kolejne wyczekiwane są z niecierpliwością, ponieważ od czasów ''Funky'ego Kovala'' (koniec lat 80.) nie było polskiej serii science fiction, która mogłaby nawiązać poziomem do klasyka gatunku. A wydaje się, że ''Yorgi'' ma odpowiedni potencjał. Świadczy o tym wysoka pozycja komiksu na liście tegorocznych bestsellerów. Akcja rozgrywa się w bliżej nieokreślonej przyszłości. Ludzkość utworzyła Ligę Siedmiu Planet, a mieszkańcy skolonizowanych planet żyją setki, a nawet tysiące lat, ponieważ przed śmiercią chronią ich wymienne narządy wewnętrzne. Światem rządzą wielkie korporacje, które kontrolują całą populację dzięki narkotykom, od których ją uzależniły. Akcja zaczyna się, gdy 300 lat po zakończeniu wielkiej wojny wybucha kryzys, giną transporty środków odurzających i zamykane są kolejne fabryki. Na scenę wkracza tytułowy Yorgi, ostatni świetlny (komandos z przyszłości), który ma do wyrównania rachunki z generałem Terranem, jedną z czołowych postaci Ligi. Być może ktoś pomoże mu się zemścić, o ile Yorgi podejmie się misji na planecie Vanish, z której podobno nie ma powrotu. Recenzenci zachwycają się zaś nie tylko sensacyjną akcją, lecz także wieloma nawiązaniami do dzieł kultury zarówno na płaszczyźnie fabularnej (''Gwiezdne wojny'', proza Philipa K. Dicka), jak i wizualnej (''Pancernik Potiomkin'', ''Metropolis'', ''Śpioch''), a nawet werbalnej (cytaty z dzieł i aluzje do twórczości Stanisława Lema czy Roberta Heinleina).
Wszystkie komentarze