* Kary B. Mullis (ur. 1944, na zdjęciu). Wiosną 1983 roku uczony jechał na kalifornijskie wybrzeże, żeby popływać na desce. "Kiedy prowadzę, najlepiej mi się myśli" - mówił potem w jednym z wywiadów. W czasie tej właśnie przejażdżki przyszedł mu do głowy pomysł, który zrewolucjonizował inżynierię genetyczną i dał mu Nagrodę Nobla z chemii. Mullis zatrzymał auto na poboczu i zanotował reakcję łańcuchową polimerazy (PCR). Polimeraza to naturalny enzym, dzięki któremu możliwe jest tanie i wydajne "rozmnożenie" (amplifikacja) dowolnego fragmentu DNA. Firma Cetus, w której Mullis pracował jako technik, wypłaciła mu premię w wysokości 10 tysięcy dolarów. Uczony jednak zdecydował się odejść. Publikację o PCR wysłał do brytyjskiego pisma "Nature", które... ją odrzuciło. Za to natychmiast opublikował ją największy konkurent Brytyjczyków - amerykański tygodnik "Science". Gdy wynalazek stał się popularny, Cetus prawa do patentu sprzedał szwajcarskiej firmie Hoffman-LaRoche za... 300 mln dolarów! To największa kwota zapłacona kiedykolwiek za patent. Po otrzymaniu Nobla w 1993 r. Mullis wycofał się całkowicie z nauki. Zajął się surfingiem i (czego sam nie kryje) zaczął brać LSD. Jeździ po świecie z wykładami o kosmologii, mistycyzmie, matematyce, wirusologii (jest jednym z nielicznych zwolenników tezy, jakoby HIV nie powodował AIDS) i sztucznej inteligencji. Zasłynął też jako biegły w procesie słynnego O.J. Simpsona - piłkarza oskarżanego o morderstwo. Dowodem w sprawie miały być m.in. badania DNA. Ku zaskoczeniu wszystkich, Mullis mówił o... wadach metody PCR, wrażliwości śladów na upływ czasu, możliwych zmianach w próbkach podczas laboratoryjnych analiz. Po jego wystąpieniu sąd nie dopuścił dowodu z DNA. Ostatecznie ława przysięgłych uniewinniła Simpsona.
*Wilhelm Ostwald (1853-1932). Ten wielki chemik niemiecki, jeden z twórców chemii fizycznej, dostał w roku 1909 Nobla z chemii za badania nad katalizą, warunkami równowagi chemicznej i szybkością reakcji. To jednak nie w pełni go zadowoliło. Chciał - podobnie jak Maria Skłodowska-Curie - dostać drugą nagrodę z fizyki. Ponieważ jednak nikt nie zgłosił jego kandydatury, przez kilka lat sam wysyłał listy do Sztokholmu, w których proponował siebie do nagrody. Bez skutku. Ostwald nie wierzył w atomy. Uważał, że są niepotrzebnymi, wymyślonymi tworami. Twierdził, że wszystkie zjawiska fizyczne i chemiczne należy opisywać za pomocą wyłącznie przemian energii. W ramach swej teorii opublikował również specjalny wzór matematyczny dla wyrażenia szczęścia. Oznaczał je literą G (od niemieckiego Glueck - szczęście). Wzór miał postać G = k(A-W)(A+W). A oznaczało energię związaną z pragnieniami, W - energię straconą na nieprzyjemne doznania związane z trudnościami, a k - czynnik przekształcający proces energetyczny w proces psychologiczny.
* Paul Dirac (1902-1984). Nagrodę Nobla z fizyki dostał w 1933 r. za wkład w rozwój mechaniki kwantowej. Był człowiekiem niezwykle małomównym, skromnym i nie dbał o rozgłos. Był też naukowym samotnikiem. Gdy pewnego razu jego żona organizowała w domu przyjęcie i zapytała, czy ma jakichś doktorantów, których mógłby zaprosić, Dirac odpowiedział: "Miałem jednego, ale zmarł". Gdy dostał Nobla, początkowo chciał odmówić jego przyjęcia. Przekonano go, że odmowa przyjęcia nagrody miałaby jeszcze większy rozgłos.
* James Chadwick (1891-1974). Nagrodę Nobla z fizyki dostał w 1935 r. za odkrycie neutronu. Został fizykiem przez przypadek. Kiedy zdawał egzamin na wyższe studia matematyczne na uniwersytecie w Manchesterze, przez pomyłkę usiadł na ławce dla kandydatów na przyszłych fizyków. Dopiero po zdanym egzaminie zdał sobie z tego sprawę. Był jednak tak nieśmiały, że wstydził się przyznać do pomyłki egzaminatorom. W roku 1913, tuż po studiach, Chadwick wyjechał na prestiżowe stypendium dla młodych badaczy do Berlina. Niedługo potem wybuchła wojna. Jako obywatel wrogiego państwa został aresztowany i osadzony w obozie dla internowanych, który mieścił się na terenie wyścigów konnych. Uczony spędził tam cztery lata, zamknięty w stajennym boksie dla dwóch koni. W tych warunkach kontynuował swoje badania nad promieniotwórczością. Za źródło służyła mu pasta do zębów, do której wtedy w Niemczech dodawano nieco substancji promieniotwórczej.
Wszystkie komentarze