Fot. Tomasz Wierzejski / Agencja Wyborcza.pl
1 z 23
Wybory prezydenckie w 1990 r.
Tadeusz Mazowiecki uśmiecha się do swoich zwolenników w Poznaniu podczas kampanii wyborczej w 1990 r. Podczas tego spotkania ktoś zapytał premiera, dlaczego jest zawsze taki smutny. Przyszły lider Unii Demokratycznej odpowiedział, że nie potrafi się sztucznie uśmiechać. Dodał jednak, że w kontaktach z przychylnymi mu ludźmi odzyskuje dobry humor, miano że parę ciężkich spraw ma na głowie.
Na spotkaniu z uczestnikami poznańskiego życia politycznego, gospodarczego i naukowego Mazowiecki powiedział też, że gruba kreska nigdy nie oznaczała, iż nie będzie rozliczania winnych i zmian kadrowych. - Trzeba dać wszystkim uczciwym ludziom szansę - dodał.
Wyraził zdumienie zarzutami politycznych konkurentów: "to co przedtem było uznane za walor reform, teraz staje się zarzutem. Za walor - bo w Polsce nie było Rumunii i eksplozji nienawiści".
Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl
2 z 23
Wybory parlamentarne w 1997 r.
Leszek Balcerowicz z Unii Wolności podczas spotkania z mieszkańcami Bochni. Niecałe dwa tygodnie przed wyborami w Bochni zostały zorganizowane prawybory. Wygrała Akcja Wyborcza "Solidarność" z 33-procentowym poparciem i w skali kraju powtórzyła ten wynik. W Bochni drugie miejsce zajęła Unia Wolności, uzyskując o prawie 10 punktów procentowych lepszy wynik niż w realnych wyborach.
Nie obyło się bez komplikacji. Około godz. 15.30 nad Bochnią zrobiło się ciemno i z nieba zaczął padać deszcz. Część osób schowała się przed burzą pod parasolami, inni poszli na obiad. Prawdziwy najazd przeżyła polecana przez mieszkańców Bochni restauracja "Kasztelania". Gdy sztab Unii Wolności zasiadł do obiadu, kelnerka od razu ostrzegała następnych klientów. - Na drugie danie trzeba poczekać co najmniej pół godziny.
Deszcz wystraszył też część chętnych do oddania głosu, dlatego komisja postanowiła przedłużyć głosowanie o pół godziny. - Ludzie wyszli po deszczu z domów, stoją w kolejkach do głosowania i musieliby odejść - tłumaczył decyzję komisji burmistrz Bochni Teofil Wojciechowski, który podał wyniki dopiero ok. godz. 19.
Fot. Piotr Wójcik / Agencja Wyborcza.pl
3 z 23
Wybory parlamentarne w 1991 r.
Stanisław Tymiński na spotkaniu z wyborcami w Warszawie. Tajemniczy przybysz z Peru przegrał w drugiej turze z Lechem Wałęsą, legendarnym przywódcą "Solidarności". Tymiński nie mógł pogodzić się z porażką, uzyskawszy tylko niecałe 26 proc. głosów.
- W poniedziałek rano niezależnie od wyników wyborów złożę protest do Państwowej Komisji Wyborczej, gdyż nie były to wolne wybory. Ludzie byli zastraszeni i bici. Dzieci były zastraszone, otruto nawet psy - oświadczył Tymiński na konferencji prasowej w Pałacu Kultury i Nauki po ogłoszeniu częściowych wyników. Pytany przez "Wyborczą", o jakie psy chodzi, wyjaśnił, że o psy ludzi, którzy pracują w jego sztabie.
Zdaniem Tymińskiego wynik wyborów wynosił 50:50. - Noc jest długa, a komputery mogą się mylić - uznał.
Tymiński udzielił głosu kobiecie, która przyjechała ze Szczecina, aby wyrecytować w jego obecności wiersz - o tym, że cały świat jest zły, że nadejdzie czas, gdy księżyc połączy się ze słońcem.
- O istoto rozumna - zwróciła się do Tymińskiego - zrób, by coś było nicością.
Tymiński stwierdził, że kobieta wyraziła to, co on sam chciałby powiedzieć, tylko mu nie wypadało. Po czym oznajmił: "dziennikarze są hieny, proszę wyjść", a wskazując na kobietę ze Szczecina: "to jest moja Polska".
Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl
4 z 23
Wybory parlamentarne w 1991 r.
"Sam się nie obronisz" czyli Aleksander Kwaśniewski, Włodzimierz Cimoszewicz, Izabela Sierakowska i Leszek Miller na plakacie wyborczym SLD.
Choć frekwencja rozczarowała - do urn poszło zaledwie 43,2 proc. uprawnionych - pierwsze po wojnie wolne wybory parlamentarne przypieczętowały polityczną transformację Polski. Jednak ich wynik stworzył niestabilną sytuację polityczną, gdyż w Sejmie zasiedli przedstawiciele 24 partii, a w Senacie - 13. Najwięcej mandatów zdobyła Unia Demokratyczna (12 proc. głosów), minimalnie wyprzedzając Sojusz Lewicy Demokratycznej.
Początkowo Lech Wałęsa zaproponował na stanowisko premiera siebie, co było niezgodne z konstytucją, a później przeprowadzał rozmowy m.in. z Jackiem Kuroniem, Jarosławem Kaczyńskim i Bronisławem Geremkiem. W końcu 6 grudnia na czele rządu stanął Jan Olszewski startujący z listy Porozumienia Centrum.
Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl
5 z 23
Wybory parlamentarne w 1991 r.
Jarosław Kaczyński przygotowuje się do wystąpienia w studiu wyborczym w Warszawie, 1991 r.
Trzy miesiące przed wyborami "Gazeta Wyborcza" zapytała polityków, na które ugrupowanie oddaliby głos, gdyby nie mogli poprzeć swojej partii.
Jarosław Kaczyński, Porozumienie Centrum: - To trudna sprawa. Gdyby ktoś zadał mi to pytanie jeszcze kilka tygodni temu, to powiedziałbym, że na Forum Prawicy Demokratycznej. Ale teraz, kiedy FPD jest w Unii Demokratycznej, to - nie! Głosowałbym na chadecję poznańską [Partia Chrześcijańskich Demokratów z Poznania - przyp. red.], bo jestem chadekiem. Dlaczego na poznańską? Bo jest najpoważniejsza ze wszystkich chadecji. Poza tym lubię Krzysztofa Pawłowskiego [senator, przewodniczący tej partii - przyp. red.].
Fot. Piotr Wójcik / Agencja Wyborcza.pl
6 z 23
Wybory parlamentarne w 1993 r.
Tadeusz Mazowiecki podczas prawyborów we Wrześni w 1993 r.
W wyniku wyborów parlamentarnych do władzy wróciła wywodząca się z PZPR lewica - Sojusz Lewicy Demokratycznej.
Tylko sześć partii znalazło się w Sejmie. SLD zdobyło 20,41 proc. głosów, PSL - 15,4 proc., Unia Demokratyczna - 10,59 proc., Unia Pracy - 7,28 proc., Konfederacja Polski Niepodległej - 5,77 proc., a Bezpartyjny Blok Wspierania Reform - 5,41 proc.
Były to pierwsze wybory w Polsce wg systemu D'Hondta, a progi wynosiły 5 proc. dla partii i 8 proc. dla koalicji.
Poza Sejmem znalazły się zarówno Kongres Liberalno-Demokratyczny z Donaldem Tuskiem na czele, jak i Porozumienie Centrum Jarosława Kaczyńskiego oraz Ruch dla Rzeczypospolitej stworzony przez Jana Olszewskiego. Mandatów nie wywalczyli także kandydaci Unii Polityki Realnej, Samoobrony czy "Solidarności".
Fot. Tomasz Wierzejski / Agencja Wyborcza.pl
7 z 23
Wybory parlamentarne w 1993 r.
Plakat wyborczy BBWR, 1993 r.
Wybory zostały zorganizowane zaledwie dwa lata po wcześniejszych wyborach. Było to spowodowane samorozwiązaniem Sejmu. Ironią losu było to, że wotum nieufności wobec rządu Hanny Suchockiej z Unii Demokratycznej złożył złożył klub parlamentarny "Solidarność". A do odsunięcia od władzy obozu postsolidarnościowego rękę przyłożył prezydent Lech Wałęsa, niegdyś przewodniczący "Solidarności", który rozwiązał Sejm i doprowadził do przyspieszonych wyborów. Liczył, że utworzone pod jego patronatem stronnictwo BBWR zdobędzie 400 mandatów (skończyło się na 16).
Fot. Piotr Wójcik / Agencja Wyborcza.pl
8 z 23
Wybory parlamentarne w 1993 r.
Nocą w sztabie wyborczym Sojuszu zgromadziły się tłumy. Jerzy Urban, szef tygodnika "NIE", przyszedł nawet z dziesięciolitrową butelką szampana. Jednak liderzy SLD mieli kwaśne miny i szampana "wyprowadzono" na zewnątrz.
Dzień po wyborach na pierwszej stronie "Życia Warszawy" pojawiła się fotografia Jerzego Urbana ze wspomnianą butelką szampana. Urban pokazał fotoreporterowi język. Tego samego dnia Stefan Niesiołowski wyznał dziennikarzowi, że telefonują do niego zapłakani ludzie, przerażeni, że komunizm powrócił.
Fot. Wojciech Druszcz / Agencja Wyborcza.pl
9 z 23
Wybory prezydenckie w 1995 r.
Kandydatka na Prezydenta RP, Hanna Gronkiewicz-Waltz robi zakupy na największym lubelskim bazarze na Podzamczu, 1995 r.
Przyszła prezydent Warszawy zdobyła zaledwie 2,76 proc. głosów. - Jacques Chirac wygrał dopiero za trzecim razem - skomentowała swoją porażkę.
Pytana, czy słaby wynik nie niweczy jej planów, odpowiedziała: - Jestem wytrwała i konsekwentna. Jeśli coś się poczyna, na początku zawsze jest małe.
Politycy nie szczędzili jej komplementów. - Jest pani dla nas centrum grawitacji - zapewniał Adam Glapiński, były wiceprzewodniczący Porozumienia Centrum i przyszły prezes NBP.
Kuluarowe rozmowy - jak można przeczytać w artykułach sprzed lat - były jednak mniej optymistyczne. - Gdyby miała więcej niż 5 proc. - powiedziało dziennikarzom "Wyborczej" kilka osób - mógłby powstać wokół niej poważny ośrodek integracji prawicy. A tak? Jedni nie tracili nadziei, inni mówili o końcu politycznej kariery Gronkiewicz-Waltz.
Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl
10 z 23
Wybory prezydenckie w 1995 r.
Aleksander Kwaśniewski tańczy disco polo wraz z członkami zespołu Top One podczas prawyborów we Wrześni, 1995 r.
Kandydaci przedstawiali się na scenie ustawionej na rynku podczas dwóch prezentacji, w dwóch odsłonach. W pierwszej dwie minuty omawiali swój program, później trzy razy dłużej odpowiadali na pytania wyborców.
Pierwsze wyniki głosowania przedstawiono już podczas pierwszej prezentacji. - Najwięcej głosów dostał Kwaśniewski - odczytał spiker. Wśród ludzi - przed sceną - wybuchła burza oklasków i gwizdów. Nad tłumem powiewały szturmówki ZSMP. Za chwilę miał się zaprezentować właśnie kandydat SLD. - Precz z komuną! - powitały go okrzyki. Inni klaskali zaciekle.
W amfiteatrze obok centrum miasta swego kandydata wybierała młodzież, która nie ma jeszcze praw wyborczych. Sztab Kwaśniewskiego jako jedyny wykupił tam miejsce i zainstalował głośniki. Młodzieży bardzo się podobało i śpiewała "Ole, Olek" razem z zespołem Top One grającym disco polo.
Fot. Rafał Mielnik / Agencja Wyborcza.pl
11 z 23
Wybory parlamentarne w 2001 r.
Leszek Miller na spotkaniu z mieszkańcami Nysy podczas prawyborów. W wyborach na Sojusz Lewicy Demokratycznej i Unię Pracy zagłosowało ponad 41 proc. wyborców.
Miller świętował wynik SLD w Łodzi, w której ubiegał się o mandat poselski. Lider Sojuszu planował pobić rekord sprzed czterech lat, kiedy zdobył 125 tys. głosów. Udało mu się. Otrzymał ok. 145 tys. 637 głosów. Z dumą poinformował dziennikarzy, że jadąc z Warszawy do Łodzi, odebrał telefony od Tony'ego Blaira, premiera Wielkiej Brytanii, i Gorana Perssona, premiera Szwecji, którzy gratulowali mu sukcesu.
Fot. Wojciech Olkuśnik / Agencja Wyborcza.pl
12 z 23
Wybory Parlamentu Europejskiego w 2004 r.
Andrzej Lepper podczas prawyborów do Parlamentu Europejskiego we Wrześni w 2004 r.
Samoobrona w prawdziwych wyborach zajęła czwarte miejsce z niespełna 11 proc. głosów i wprowadziła do PE sześciu parlamentarzystów.
- Nie posypuję głowy popiołem i nie rozpaczam - mówił Andrzej Lepper. - Uznaliśmy wynik wyborów do Parlamentu Europejskiego nie za porażkę, lecz bodziec do wytężonej kampanii wyborczej. Na razie chowamy biało-czerwone krawaty do szuflady, ale tylko chwilowo. Powrócą w ostatniej fazie kampanii wyborczej do Sejmu. Wcześniej musimy przekonać wyborców nie tylko do Samoobrony, ale przede wszystkim, by poszli głosować. Dramat frekwencji w eurowyborach to efekt rozczarowania rządami lewicy. Ludzie myślą, że ich głos nie ma znaczenia. My to zmienimy. Naszym celem jest przekonanie 20 mln wyborców, którzy nie poszli do urn w eurowyborach. A panu Giertychowi [LPR zajęła drugie miejsce] gratuluję odwagi - zobaczymy, kto zbuduje IV RP!
Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl
13 z 23
Wybory parlamentarne w 2007 r.
Prawybory zorganizowane dla studentów Politechniki Śląskiej w Gliwicach.
Wybory parlamentarne w 2007 r., podobnie jak te w 1993 r., zostały zorganizowane po dwóch latach po samorozwiązaniu Sejmu. W wyniku tego ruchu Prawo i Sprawiedliwość musiało oddać władzę Platformie Obywatelskiej, która rządziła dwie kadencje - do 2015 r.
Fot. Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.pl
14 z 23
Wybory parlamentarne w 2007 r.
Kampania wyborcza PSL, 2007 r.
W tamtych wyborach wśród mieszkańców wsi - stanowią oni ponad jedną trzecią uprawnionych do głosowania - PiS z 39-procentowym poparciem wyprzedził Platformę.
To wynik znacznie lepszy niż w 2005 roku, wtedy miał 23 proc. głosów na wsi.
Druga na wsi jest Platforma Obywatelska z rezultatem 31 proc. (to dwukrotnie większy odsetek niż 15 proc., które zdobyła w poprzednich wyborach). Platformie, mającej dotąd wizerunek partii wielkomiejskiej. po raz pierwszy udało się do siebie przekonać znaczną część elektoratu wiejskiego.
Trzecie miejsce, powtarzając rezultat sprzed dwóch lat, zajęło z wynikiem 15 proc. Polskie Stronnictwo Ludowe.
Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Wyborcza.pl
15 z 23
Wybory samorządowe w 2014 r.
Jarosław Kaczyński podczas wizyty w zakładzie mięsnym w Dębicy na Podkarpaciu, 2014 r.
Prezes PiS na tle wędzonek u prywatnego przedsiębiorcy skarżył się na rząd, że nie kiwnął palcem, by zareagować na niekorzystne dla branży wędliniarskiej unijne rozporządzenie dotyczące zmniejszenia substancji smolistych przy produkcji wędlin. Następnie Kaczyński pojechał do Rzeszowa, by krytykować rząd za to, że nie potrafi sobie poradzić z dokończeniem drogi ekspresowej S19.
Fot. Mikołaj Kuras / Agencja Wyborcza.pl
16 z 23
Wybory parlamentarne w 2015 r.
Kandydat na prezydenta RP Janusz Korwin-Mikke agituje na miejskim targowisku w Toruniu.
W wyborach Korwin-Mikke przekonał do siebie 3,26 proc. wyborców. Największe poparcie miał na Podlasiu i w Małopolsce.
Fot. Paweł Małecki / Agencja Wyborcza.pl
17 z 23
Wybory parlamentarne w 2015 r.
Bronisław Cieślak podczas konferencji prasowej Sojuszu Lewicy Demokratycznej w Kielcach, 2015 r.
- Idźcie na wybory i wybierzcie rozsądnie - apelował były poseł, dziennikarz i aktor na kieleckim Rynku.
Przyjechał polonezem, którym poruszał się jako porucznik Borewicz w serialu "07 zgłoś się". Zachęcał do głosowania na kandydata Zjednoczonej Lewicy do Sejmu Andrzeja Szejnę. - Nie zmieniam poglądów na starość. Pamiętam, kiedy zasiadałem w Sejmie, jak koalicja SLD się rozpadała - wspominał Cieślak. I wyraził nadzieję, że w najbliższym czasie uda się odbudować polską lewicę.
Odtwórca roli porucznika Borewicza wspomniał również o próbach niszczenia zjednoczonej Europy. - Podoba mi się, że mogę bez paszportu podróżować po Starym Kontynencie. Można powiedzieć różne rzeczy o Zjednoczonej Lewicy, ale nie to, że jest antyeuropejska - przekonywał.
Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl
18 z 23
Wybory parlamentarne w 2015 r.
Akcja partii KORWIN przed Sejmem, 2015 r.
Janusz Korwin-Mikke zdecydował się na mocne uderzenie w kampanii, przywożąc pod Sejm świnie. Był to element happeningu komitetu wyborczego partii KORWiN, która proponowała "odsunąć świnie od koryta".
Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl
19 z 23
Wybory prezydenckie w 2015 r.
Sztabowcy Janusza Palikota podczas debaty kandydatów na urząd prezydenta RP przed gmachem TVP na Woronicza w Warszawie, 2015 r.
Palikot swój program wyborczy nazwał "Planem dla Polski". Chciał budować fabryki, zlikwidować Senat, ZUS i KRUS, a emerytury obywatelskie wypłacać z podatków PIT, CIT i VAT. Uważał, że najpewniejszym gwarantem bezpieczeństwa Polski jest dalsza integracja europejska i wprowadzenie euro. Chciał likwidacji Funduszu Kościelnego i zastąpienia go dobrowolnym odpisem podatkowym (takie rozwiązanie rząd wynegocjował z Episkopatem).
Sprzeciwiał się jednomandatowym okręgom wyborczym, chciał ograniczenia urzędowania prezydentów, burmistrzów i wójtów do dwóch kadencji. Chce też uzależnić liczbę posłów od frekwencji w wyborach - 460 przy 100-proc. frekwencji, potem odpowiednio mniej.
Fot. Piotr Skórnicki / Agencja Wyborcza.pl
20 z 23
Wybory Parlamentu Europejskiego w 2019 r.
Robert Biedroń rozdaje drożdżówki w ramach europejskiej kampanii wyborczej w Poznaniu, 2019 r.
Biedroń zapytany, co to znaczy lewica, odpowiedział: - Na pewno nie jest to już ruch robotniczy czy pracowniczy - to się skończyło w XX wieku. Określiłbym ją jako ruch na rzecz szeroko rozumianego postępu społecznego, ekonomicznego, w kulturze czy edukacji. Lewica powinna się też jakoś odnieść do kwestii patriotyzmu. W Polsce ma on wielkie znaczenie. Orzeł, flaga, hymn, historia - to ważna część tożsamości. A dziś lewicowcy są zepchnięci do narożnika jako ci, którzy nie kochają Polski, bo nie czczą symboli - więc nie są patriotami. Monopol na patriotyzm ma prawica.
Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.pl
21 z 23
Wybory prezydenckie w 2020 r.
Grzegorz Braun, Artur Dziambor i Krzysztof Bosak podczas prawyborów Konfederacji w Warszawie w 2020 r.
Tuż przed głosowaniem Bosak prowadził kampanię na Warmii i Mazurach. W Olsztynie, stojąc w tłumie młodych ludzi, opowiedział się za kontynuowaniem przekopu Mierzei Wiślanej. Wcześniej, w Radomiu, złożył wieniec pod pomnikiem upamiętniającym protest robotniczy w czerwcu 1976 roku i zgłosił postulat deglomeracji Polski. Politycy PiS i PO - jego zdaniem - mamią radomian wizją przyszłego województwa z siedzibą w tym mieście.
- Politycy grają w czasie kampanii wyborczej Radomiem - mówił. - Ja chciałbym zaproponować pomysł i program, który jest bardziej realny i który mógłby bez żadnych zmian siatki administracyjnej naszego kraju być wcielony. Jest to postulat deglomeracji. Lokowania instytucji państwowych nie tylko w stolicy, ale też w różnych innych miastach naszego kraju. Nie musimy wysysać wszystkich kadr (...) do Warszawy. Tam brakuje już miejsca w komunikacji publicznej, brakuje mieszkań, miejsc parkingowych, powierzchni biurowych. Zamiast tego pozwólmy, aby Polska rozwijała się równomiernie.
Krzysztof Bosak zdobył 6,78 proc. głosów.
Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Wyborcza.pl
22 z 23
Wybory parlamentarne w 2023 r .
Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz podczas konferencji prasowej liderów Trzeciej Drogi w Częstochowie.
Podczas debaty w TVP Hołownia, współlider Trzeciej Drogi, odpowiadał na pytania, okraszając je szczyptą poczucia humoru. Jego wezwanie do tłustych kotów z PiS, którzy sprywatyzowali Orlen, by "pakowali kuwety", pozostanie zapewne cytatem tej debaty.
Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Wyborcza.pl
23 z 23
Wybory parlamentarne w 2023 r.
Spotkanie Jarosława Kaczyńskiego z mieszkańcami oraz prezentacja kandydatów do Sejmu i Senatu z województwa podlaskiego.
- To będzie jedna wielka awantura, a dochodzi jeszcze chęć zemsty. To naprawdę będzie dla Polski straszliwe nieszczęście - mówił prezes PiS o możliwych rządach opozycji.
W Białymstoku na spotkanie z Kaczyńskim nie wpuszczono dwóch przedstawicielek misji OBWE, które obserwują kampanię przedwyborczą w województwach podlaskim i warmińsko - mazurskim. Tłumaczono im, że ich nazwiska nie widnieją na listach osób, które mogą wejść. Jedna z przedstawicielek OBWE jest z Mongolii, druga z Czech, w Podlaskiem obserwują kampanię przedwyborczą od 10 września.
Wszystkie komentarze