Fot. Dario Lopez-Mills / AP Photo
1 z 19
Truskawki Charliego
Liz Castleman trzyma kamień pomalowany w kolorach truskawki na cześć swojego syna Charliego na Farmie Selah w Cornville w Arizonie. Charlie zmarł pod narkozą podczas rezonansu magnetycznego, prawdopodobnie z powodu ukrytej choroby genetycznej. Truskawki, które były jego ulubionymi owocami, zostały na farmie przemianowane na 'Charlieberries'.
Fot. Dario Lopez-Mills / AP Photo
2 z 19
Percy
Joanne Cacciatore i Suzy Elghanayan oraz pies Perseverance zwany 'Percy' na Farmie Selah w Cornville, Arizona, 4 października 2022 r. Większość osób przybywających do Selah szuka wytchnienia i fachowej porady, jak walczyć z bólem po stracie. Dr Joanne Cacciatore, która organizuje sesje doradcze, uważa, że kontakt ze zwierzętami na farmie jest bardzo pomocny w leczeniu żalu.
Fot. Dario Lopez-Mills / AP Photo
3 z 19
Drzewo pamięci
Drzewo zawieszone pamiątkami po bliskich zmarłych lub zaginionych osobach.
Fot. Dario Lopez-Mills / AP Photo
4 z 19
Założycielka farmy
Farmę stworzyła dr Joanne Cacciatore, której córeczka zmarła podczas porodu w 1994 r. Joanne, która sama doświadczyła cierpienia po stracie dziecka, swoje badania postanowiła skoncentrować na ludzkim żalu.
Dr Joanne Cacciatore jest założycielką fundacji MISS i Selah Carefarm. Jest profesorem zwyczajnym, badaczem i stypendystą Instytutu Zrównoważonego Rozwoju Wrigley na Uniwersytecie Stanowym Arizony. Jej obszarem specjalizacji jest traumatyczna śmierć. Jest autorką bestsellerowej książki 'Bearing the Unbearable: Love, Loss, and the Heartbreaking Path of Grief' /Znosić to, co nie do zniesienia: miłość, strata i łamiąca serce ścieżka żalu/ oraz ostatnio opublikowanej 'Grieving is Loving' /Żałoba jest kochaniem/.
Fot. Dario Lopez-Mills / AP Photo
5 z 19
Pamięć wymalowana
Pomalowane skały i inne przedmioty mają upamiętniać utracone ukochane osoby.
Fot. Dario Lopez-Mills / AP Photo
6 z 19
Chemakoh
Joanne Cacciatore szczotkuje konia o imieniu Chemakoh. Każdy ma tu swojego ulubieńca, ale konie wiodą prym. Joanne uważa, że zwierzęta potrafią bardziej pomóc niż ludzie. Wielu z przybyłych opowiada o chwilach, gdy koń przycisnął do nich łeb lub pochylił się, gdy płakali. - Jest rezonans. Jest symbioza - mówi Joanne. 'Trudno to wyrazić słowami, ale się zdarza. Jestem tego świadkiem prawie każdego dnia. To niesamowite. To magiczne.
Fot. Dario Lopez-Mills / AP Photo
7 z 19
Tragedia Erika
Erik Denton na farmie Selah. 35-letni mężczyzna stracił troje dzieci. Jego ból był tak ogromny, że był pewien, iż tego nie przeżyje. Minął rok i Erik stara się wrócić do życia. Przyjazd na farmę ma mu w tym pomóc.
Fot. Dario Lopez-Mills / AP Photo
8 z 19
Patron zwierząt
Wizerunek św. Franciszka z Asyżu, patrona zwierząt, wisi na drzewie w Selah. Farma w Arizonie daje schronienie przed bólem zarówno ludziom, jak i zwierzętom uratowanym z rąk tych, którzy je źle traktowali.
Fot. Dario Lopez-Mills / AP Photo
9 z 19
Dogoterapia
Johanna Fierstein spędza czas na farmie z psami Percym i Aspenem.
Osobom, które tu przyjeżdżają, nikt dotąd nie był w stanie ulżyć w cierpieniu po stracie. Zasypywani byli frazesami, które bardziej bolą, niż pomagają, albo namawiani do przyjmowania leków. Przyjaciele mówili pogrążonej w żałobie mamie, że Bóg potrzebuje anioła, albo pytali współmałżonka, dlaczego wciąż nosi obrączkę. Raz za razem mówi się im, żeby zapomnieli i ruszyli dalej.
Na farmie jest inaczej, ludziom w żałobie uświadamia się, że pustka będzie z nimi, w taki czy inny sposób, na zawsze.
Fot. Dario Lopez-Mills / AP Photo
10 z 19
Zmarli i zaginieni bliscy
Medaliony z imionami zmarłych i wiadomości dla zaginionych bliskich wywieszone na farmie Selah.
Fot. Dario Lopez-Mills / AP Photo
11 z 19
Razem łatwiej
Erik Denton odkąd przyjechał na farmę, robi duże postępy. Przestał uciekać w samotność, znowu może mówić o swoich dzieciach, czuje, że może łączyć się z ludźmi tutaj bardziej niż gdziekolwiek indziej. 'Choć otacza nas tyle bólu, jesteśmy razem' - mówi. 'Jesteśmy w tym razem'.
Fot. Dario Lopez-Mills / AP Photo
12 z 19
Suzy
Suzy Elghanayan, której 20-letni syn zmarł w zeszłym roku, mówi, że dla niej 'Pociechą jest świadomość, że wszyscy jesteśmy w tym samym miejscu, w którym nigdy nie chcieliśmy być'.
Fot. Dario Lopez-Mills / AP Photo
13 z 19
Pamięć zaginionych
Kamienie z namalowanymi imionami dla upamiętnienia zaginionych bliskich zostały ułożone w odludnym i cichym zakątku farmy.
Fot. Dario Lopez-Mills / AP Photo
14 z 19
Charlie tu jest
Dla 46-letniej Liz Castleman farma jest miejscem, w którym czuje obecność swojego syna Charliego nawet bardziej niż w domu. Kamień z namalowanym dinozaurem oddaje mu cześć, a drewniany ptak szybuje podpisany jego imieniem. Truskawki, ulubione owoce chłopca, zostały na farmie przemianowane na Charlieberries.
Liz jest tu po raz piąty. Kiedy pierwszy raz przyjechała na farmę, zastanawiała się, czy w jakiś sposób pomogą jej tu odzyskać Charliego. Choć wiedziała, że jej pragnienie jest niedorzeczne, to w pewnym sensie odzyskała swoje dziecko. Wraca na farmę regularnie, ponieważ tutaj ludzie chcą słuchać o bystrym chłopcu, który zdobywał przyjaciół, gdziekolwiek się udał, który uwielbiał się śmiać i który był tak lubiany w klasie, że nauczyciel nazwał go 'burmistrzem Babytown'.
Fot. Dario Lopez-Mills / AP Photo
15 z 19
Luigi
Suzy Elghanayan i pies Luigi. Suzy uważa, że Luigi jest jednym z najbardziej słodkich, kochających i neurotycznych zwierząt na farmie.
Fot. Dario Lopez-Mills / AP Photo
16 z 19
Drzewo żalu i nadziei
Na drzewie wisi nieśmiertelnik z wizerunkiem zaginionej ukochanej osoby.
Fot. Dario Lopez-Mills / AP Photo
17 z 19
Magiczna farma
Johanna Fierstein, Erik Denton i zwierzęta na magicznej farmie.
Farma, położona tuż za czerwonymi skałami Sedony, jest jedynym w swoim rodzaju skrawkiem ziemi, gdzie pogrążeni w żałobie mogą otrzymać poradę i spotkać się z innymi, którzy doświadczyli traumatycznej straty.
Fot. Dario Lopez-Mills / AP Photo
18 z 19
Trudno uwierzyć, a jednak
Suzy Elghanayan siedzi na trampolinie z karłowatą kozą o imieniu Gretl
Niektórym wydaje się niemożliwe, żeby przebywanie w miejscu, w którym każda historia jest smutna, może podnieść na duchu, ale zwolennicy Selah wskazując na własne doświadczenia na farmie i ogromne postępy, jakie poczynili, dają świadectwo temu, że metoda dr Joanne Cacciatore działa.
Fot. Dario Lopez-Mills / AP Photo
19 z 19
Quentin
Alpaka o imieniu Quentin siedzi na trawie na farmie Selah w Cornville.
Wszystkie komentarze
To nie są zasady tylko „długowieczny ludowy empiryzm”.Katolicyzm dla naszych regionów od niedawna jest tylko religia. długo był jedyna alternatywą praw wspólnoty. Zwróć uwagę, że zasady nie kradnij i nie zabijaj istnieja nadal w laickich czy nawet ateistycznych społecznością i są przeniesione z religii. To nie religia „układała”zasady żałoby tylko życie społeczności. Kiedy zachodziło się w ciąże co roku, a śmiertelność noworodków wynosiła 50% i więcej, „życie musiało toczyć się dalej” - a było tak do połowy XIXw, a na wsiach nawet kilakadziesiat lat dłuzej.
Oczywistością jest że strata bliskiej i ukochanej osoby jest tragedią i bólem.
Ale jeśli sobie uświadomimy, że śmierć jest jedynym możliwym zejściem,
a niejednokrotnie i wybawieniem przed cierpieniem fizycznym, to cieszmy
się że danej osobie zostały odebrane cierpienia. Bo niczego tak ukochanym
osobom nie pragniemy zaoszczędzić jak bólu i cierpienia. Więc jest to w
pewnym rodzaju spełnienie życzenia aby nam bliscy nie cierpieli.
Każdy ma swoją historię... jak się traci matkę w dzieciństwie która ginie w wypadku samochodowym ... to ból i cierpienie się dopiero rodzi...
Https://apnews.com/article/health-arizona-grief-farm-d7807a2525a478c0f7a2c7f11beb684b