Parę lat temu znalazłem ich album podczas wakacji w Madrycie. Ktoś go po prostu wyrzucił. Do tej pory aż trudno mi uwierzyć, że komuś mogło się znudzić oglądanie ich fotografii. Poza zdjęciami moją uwagę przykuł także fragment tekstu: "Dawno, dawno temu ludzie umierali młodzi i piękni. Dziesiątkowani przez zarazy, atakowani przez dzikie zwierzęta, przybywali tu z bijącym blaskiem młodości. Niebo było więc naprawdę pięknym miejscem. Teraz widzimy już tylko pomarszczone ciała, siwe włosy, jakby nie wierzyli już w swoją wieczną nagrodę. Podążajcie za mną".
Poznali się jesienią 1976 r. Pierre robił wówczas czarno-białe zdjęcia, a Gilles malował kolorowe obrazy. Rozmawiali po raz pierwszy na imprezie. Po kilku drinkach stwierdzili, że bardzo się różnią, ale są też jednocześnie niemal tacy sami.
Pierwsze zdjęcia zrobili swoim znajomym, trochę dla zabawy. W końcowym efekcie liczyli jednak na bardziej intensywne kolory, Gilles chwycił więc za pędzel i tak to się zaczęło. Cały proces powstawania jednego obrazu zajmuje im ok. miesiąca i nie używają przy tym żadnych programów graficznych.
Dzisiaj o sobie mówią tak: "Jesteśmy jak reporterzy udający się do innego świata i powracający ze zdjęciami osób, które tam poznaliśmy. Jest to wyimaginowany świat podobny do tego, który już istnieje".
Pierre i Gilles nie ukrywają tego, że fascynuje ich religia. Lubią w niej to, co zagadkowe, tajemnicze. Wyciągają z niej to, co chcą. Podczas podróży do Indii ogromny wpływ wywarły na nich zdjęcia, które były częścią witryn sklepowych w przyulicznych sklepikach. Podziwiali wizualne kombinacje postaci hinduskich, gwiazd Bollywood i chrześcijańskich ikon.
"Zagubiony w raju" (Koh Masaki)
Na pytanie, czy uważają siebie za artystów gejowskich, odpowiadają: "I tak, i nie. Właściwie nie myślimy o tym. Z drugiej strony nie mieliśmy żadnych problemów z naszą sztuką z tego powodu, że jesteśmy gejami".
W czasie pandemii postanowili stworzyć swój autoportret. Ta fotografia to hołd dla twórczości Gustave'a Courbeta, nawiązujący do słynnego obrazu pt. "Bonjour Monsieur Courbet". W ich reinterpretacji, widzimy parę zagubioną na przedmieściach Paryża. Czy to bandyci, handlarze złomem, a może uczestnicy demonstracji "żółtych kamizelek"?
Niejednokrotnie potępiano ich za homoerotyzm, określając ich prace wręcz jako obrazoburcze. Obaj uważają jednak, że w chrześcijaństwie ciało jest bardzo ważne. Bóg stał się człowiekiem, więc ciało stało się tym samym religijnym symbolem pokusy i zmysłowości.
Pojęcie ikony to powracający motyw w ich twórczości od lat 80. Rzuca światło na majestat zapomnianych męczenników i bohaterów codziennego życia.
W tym przypadku Czarną Madonnę zastępuje młody afrykański imigrant, sprzedawca uliczny miniaturowych wież Eiffla.
"Merkury" nawiązuje do kultu męskości w służbie totalitarnych reżimów.
To jedna z ich nowszych prac zatytułowana "Cudowne wędkowanie". Wykorzystując śmieci zebrane na plażach Hawru, w rodzinnym mieście Gilles'a, stworzyli fantastyczne sceny dotykające tematu ochrony mórz i oceanów.
"Arabska Wiosna" (Tahar Bouali)
Ich prace coraz częścią stają się subtelnie zaangażowane. Wykorzystując przy tym swoje codzienne obserwacje społeczeństwa, tworzą słodko-gorzki świat, który odzwierciedla sprzeczności naszych czasów.
"Wielki Rok Miłości"
Na zdjęciu: Marilyn Manson i Dita von Teese.
Kylie Minogue jako Święta Maria MacKillop.
"Cudowna lalka"
Do zdjęcia pozowała fotografom nawet była prostytutka Zahia Dehar. Ta urodzona w Algierii kobieta ok. 10 lat temu trafiła na czołówki francuskich gazet. Przez nią przed sądem stanęły gwiazdy piłki nożnej: Franck Ribéry i Karim Benzema. Reprezentanci Francji uprawiali z nią seks, chociaż była nieletnia.
"Zakochani" (Johan i Léo)
Od 10 września br. ich prace będzie można oglądać na wystawie w paryskiej galerii Templon.
Wszystkie komentarze