FOT. KUBA ATYS
Armia Piękna, czyli czirliderki Kima
Koreanki grały w myśl olimpijskich zasad barona De Coubertina, że najważniejszy jest udział w sporcie. Gorzej od rywalek jeździły na łyżwach, gorzej się rozumiały, atakowały chaotycznie, ale wzruszająco ofiarnie. "Armia piękna" śpiewała im z trybun rzewne pieśni, kiedy na lodzie wrzała walka. W końcu padł gol dla wspólnej Korei, pierwszy i ostatni w tym turnieju, przyjęty nieprawdopodobną wręcz owacją. Grupę skończyły z bilansem goli 1:20. Ich wielka misja się dokonała.
Wszystkie komentarze