'Ratować siebie, jak inni szukać najbliższego schronienia? Pomagać rannym, czy fotografować sytuację? Uspokajać płaczące dzieci, czy samemu zacząć płakać. Wszystkie te wątpliwości muszą być rozwiane w przeciągu sekundy' - fotoreporterzy opowiadają o kulisach powstania zdjęć, które poruszyły cały świat. Na zdjęciu:
10 lutego, ciało kobiety, która zgineła podczas ostrzału na ulicach Kramatorska na Ukrainie.
Fotograf - Gleb Garanich :
'Wracaliśmy z ekipą Reutersa z lini frontu w Debalcewie, kiedy kolega zobaczył tweeta o ostrzelaniu Kramatorska. Od razu postanowiliśmy tam pojechać. Dotarliśmy na miejsce po niecałej godzinie od eksplozji. Pierwsze co zauważyłem, to było ciało kobiety leżące na ziemi, ponoć leżała już tak od pół godziny. Przechodnie po prostu spacerowali obok, wyglądali jakby się nią interesowali. Dopiero po jakimś czasie ktoś przyniósł kawałek szmaty żeby zakryć ciało. Później pojawił się jej mąż, szukał jej wcześniej, dzwonił do domu... bezskutecznie. Później wrócił do domu, niestety tam również jej nie było, wrócił do miejsca gdzie się ostatnio widzieli, i znalazł zwłoki. Gorączkowo szukał sposobu, by zabrać ciało z ulicy, szukał karetki, radiowozu, niestety nikt nie mógł pomóc. Byliśmy tam przez 45 minut. Na początku nie było problemu, niestety później ludzie stali się bardzo agresywni wobec dziennikarzy. Wcale nas to nie dziwi, ludzie którzy muszą się ukrywać pod ziemią, często nie mają co jeść są po prostu źli. Ja jestem Rosjaninem, moja żona jest Ukrainką, moje dzieci mówią w obydwu językach. Nigdy nie przypuszczałem, że fotografowanie we własnym kraju będzie dla mnie tak ciężkie.'
Wszystkie komentarze