W ekspertyzie krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Sehna jest znacznie więcej słów nikomu nie przypisanych niż w poprzedniej ekspertyzie Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego. CLK konkretne słowa przypisał konkretnym osobom z pewnym prawdopodobieństwem, bo tak komisji było łatwiej badać przyczyny katastrofy. Eksperci krakowscy, gdy mieli wątpliwości napisali, że wypowiedź jest anonimowa, bo prokuratura potrzebuje tego jako dowodu do celów procesowych. Ja cały czas uważam, że jedną z najważniejszych przyczyn katastrofy było kontynuowanie nieustabilizowanego podejścia: samolot schodził z prędkością niemal dwukrotnie wyższą od właściwej, przechodził nad dalszą radiolatarnią na wysokości ponad jedną trzecią większą od prawidłowej. Niedotrzymanie każdego z tych parametrów powinno oznaczać błyskawiczne odejście na drugi krąg. Dowódca mimo to kontynuował podejście do lądowania. Gdyby TU 154 się nie rozbił, nie dałby rady wylądować, bo albo by nie trafił w pas, albo nie dałby rady przy tej prędkości wyhamować na pasie. Obecność bądź nieobecność gen. Błasika w kokpicie nie jest kluczowym fakt dla określenia przyczyn katastrofy smoleńskiej - mówi Michał Setlak, zastępca red. naczelnego ''Przeglądu Lotniczego'', w rozmowie z Agnieszką Kublik, dziennikarką ''Gazety Wyborczej''
Wszystkie komentarze