Piesi nie zwracają uwagi na ścieżki rowerowe i wchodzą rowerzystom pod koła. Rowerzyści rozpędzają się do wysokich prędkości i nawet nie zwracają uwagi na przejście dla pieszych przecinające ich ścieżkę. Żeby zapobiec niebezpiecznym rezultatom takich sytuacji oraz ułatwić koegzystencję wszystkich uczestników ruchu, ZDM w Warszawie testuje autorskie rozwiązania. Pojawiły się na ul. Okopowej, przy metrze Politechnika oraz na Polu Mokotowskim. Jak się sprawdzają? Co na ich temat sądzą rowerzyści? Czy można się spodziewać, że wkrótce pojawią się w całej Warszawie? Zobacz wideo!
Wszystkie komentarze
Niestety w tej kwestii nic nie ulega poprawie, żeby nie powiedzieć że z roku na rok jest coraz gorzej...
W Pomrocznej zdrowy rozsądek i kulturę zastępują krzyże oraz pomniki wybitnych pedofili wypełniające gęsto przestrzeń publiczną (także jako nazwy ulic).
A wytyczenie niby ścieżki rowerowej w obrębie skrzyżowania ul. Nowowiejskiej z Waryńskiego w rejonie wyjścia z przystanku metra Politechnika, dojścia do przystanku tramwajowego i przejścia przez Nowowiejską i dalej do pl. Konstytucji to horror i kryminał.
Żadne znaki drogowe nie mogą obowiązywać pieszych (poza oczywiście światłami na przejściach). Znak zakazu B-41 (okrągły, z czerwonym obrzeżem, czarna sylwetka ludzka na białym tle) to jawny idiotyzm, bo wszystkie znaki drogowe odnoszą się wyłącznie do kierujących pojazdami. Podobnym nieporozumieniem, choć już zaakceptowanym przez pieszych, są znaki D-35, D-35a, D-36 i D-36a stanowiące informację o schodach i schodach ruchomych.
Oczywiście piesi nauczyli się korzystać z niektórych znaków, które mogą dostrzec z dalszej odległości (np. D-6 – przejście, D-15, D-17 – przystanek czy D-9 – postój taksówek), ale to nie zmienia faktu, że to znaki DROGOWE dla kierowców pojazdów.
Jakby wszyscy przyjęliby ten punkt widzenia liczba przejechanych na przejsciach dla pieszych zmalałaby kilkukrotnie. A i liczba przejść mogłaby zmaleć, bo i tak wszedzie trzeba przepuścić auto, to i przechodzić można gdzie się chce, byleby bezpiecznie dla siebie.