W niedzielę o godz. 14 na placu Defilad rozpoczęła się jubileuszowa
XX Warszawska Manifa. W tym roku demonstrujący szli pod hasłem: 'To my jesteśmy rewolucją. Dość litości dla przemocowych gości'. W pochodzie wzięło udział ponad tysiąc osób.
- Pokazujemy, że równość to nie tylko puste hasło. To praktyka codziennego życia. Korzystanie z łazienki u sąsiadek, gdy nie ma się ogrzewania. Lekcje rosyjskiego na oddolnym uniwersytecie, zamiast drogiej szkoły językowej. Pomagamy sobie we wszystkim. Również przy zdobywaniu pigułki 'po', podczas aborcji, po doświadczeniu przemocy seksualnej. Będziemy robić to na własnych zasadach. Czasem wbrew przepisom, które są po to, żeby nas zastraszyć, uciszyć i zawstydzać. Zmiana
zaczyna się od nas samych i to my mamy wpływ na świat, w którym żyjemy. Bo nasze ciała to nasza sprawa. Bo nie ma żadnej instytucji, punktu, czy poradni dedykowanej osobom, które doświadczyły przemocy seksualnej. Ani w dużych miastach, ani tym bardziej na wsiach - powiedziała w swoim wystąpieniu jedna z organizatorek tegorocznej Manify Anna Urbanek.
Wszystkie komentarze