Przed światem stoi wiele wyzwań demograficznych. Jednym z najważniejszych jest starzenie się populacji. Europa i cały świat zachodni się starzeją. Prognozy mówią, że w 2050 roku będzie 2 miliardy osób w grupie 65+. Czy jest to zagrożenie czy jednak tylko wyzwanie?
W rozmowie uczestniczyli:
Jakub Kulisa - Architekt. W 2018 r. za rewolucyjny projekt Skyshelter.zip został laureatem jednej z najbardziej prestiżowych nagród w dziedzinie architektury wysokościowej przyznawanej przez magazyn 'eVolo' z Los Angeles.
Agnieszka Labus -, fundatorka i prezeska fundacji Laboratorium Architektury 60+ (LAB 60+), dyrektor Centrum Innowacji i Transferu Technologii, adiunkt na Wydziale Architektury Politechniki Śląskiej.
Paweł Radziszewski - Ekspert w zakresie aerodynamiki, platform autonomicznych oraz nowych środków transportu.
Dariusz Baranowski - Fizyk atmosfery i oceanu specjalizujący się w meteorologii tropikalnej, oddziaływaniach atmosfera - ocean oraz zajmujący się przewidywalnością pogody.
Bogusław Szlachetko - Inżynier. Wspólnie z dr. Michałem Lowerem opracował algorytmy sztucznej inteligencji oparte na regułach rozmytych wykorzystywanych do sterowania robotami powietrznymi.
Wszystkie komentarze
A czasy dzisiejsze? Widać po programie 500+ - dzietność spada, jakoś żadna kobieta nie zaszalała (no chyba, że bardzo wierząca, wtedy co rok prorok). Wielkopolanin59 słusznie prawi. Tylko globalnie wprowadzony nakaz posiadania 1 dziecka nas uratuje. Tylko jak do tego przekonać Afrykę? Tam dzietność rośnie. A to "zasługa" między innymi JP2. Bo kobieta zasługuje na szacunek tylko dlatego, że Bóg dał jej fukcję rodzenia, a antykoncepcja to zło i szatan.
“Abyście zaludnili Ziemię”. Demografii Kościół nie rozumie zupełnie.
Ten znany werset z Biblii, czyli “bądźcie płodni, abyście zaludnili ziemię”, bywa niedokojarzony nawet przez ludzi myślących. Mowa jest co prawda o zaludnieniu Ziemi, bo w czasach, gdy pisano Księgę Rodzaju na całej Ziemi żyło najwyżej 50 milionów ludzi, ale nigdzie nie powiedziano, żeby ją przeludnić. Dziś mamy przeludnienie w wielu regionach świata, a miejscami rejony puste. Istnieje więc nierównowaga w dystrybucji i rozmieszczeniu ludności, o czym autor Genesis nie mógł mieć pojęcia.
Ludność europejska gwałtownie się starzeje, brakuje rąk do pracy, a niedługo na jednego pracującego będzie przypadać 3-4 emerytów, więc dojdzie do rozregulowania systemu ubezpieczeniowego i emerytalnego. Nic dziwnego, że powstają miejsca pracy dla pracowników ze Wschodu, bo sami nie obsłużymy rozwijającej się gospodarki.
Przejdźmy teraz do polityki demograficznej Kościoła, który pragnie mieć dużo wiernych, więc zachęca do niekontrolowanego płodzenia potomstwa zgodnie z brednią, że “Bóg da dzieci, Bóg da i na dzieci”. O tym, jak to naprawdę działa świadczą te liczne, wielodzietne rodziny opuszczone przez ludzi i Boga, które nie mają z czego żyć. Jakoś tak tradycyjnie się składa, że właśnie biedne i religijne rodziny są wielodzietne. Bogatsi mają najczęściej wyższe wykształcenie, więc wiedzą, że niekontrolowana polityka demograficzna i populacyjna musi doprowadzić do katastrofy wcześniej czy później.
Oczywiście, dotykamy tu planowania rodziny i kontroli urodzeń. Istnieje pewien ewolucyjny mechanizm, który w skrócie polega na doborze naturalnym i działa selektywnie, decydując, kto z puli genetycznej może się rozmnożyć i przekazać dalej swoje geny, a więc swój światopogląd, swoje wartości, etykę, sposób życia i zainteresowania, a kto z tego zostaje czasowo lub całkowicie wyłączony. Jak uczy biologia, tylko pewien procent z każdego pokolenia ma szansę na przekazanie dalej genów, a pozostali pozostają bezdzietni. To nie człowiek świadomie decyduje, czy przekaże geny, tylko ewolucyjna podświadomość, która odpowiada za takie kulturowe zjawiska, jak zakochanie, romantyczna miłość, szukanie drugiej połowy, satysfakcja ze związku.
Kościół z jednej strony naucza, że każda kobieta i każdy mężczyzna ma prawo założyć rodzinę i spłodzić jak najwięcej potomstwa. Z drugiej strony obwarowuje prawo do rodziny na przykład brakiem zaburzeń umysłowych, czym wyklucza sporą grupę populacji. Kościół głosząc, że świadome macierzyństwo i antykoncepcja jest złe, zapomina, że gdyby nagle wszyscy na świecie postanowili mieć dzieci, to ludzkość by się zawaliła. Żeby było nas 7 miliardów, potrzeba było stu tysięcy lat ewolucji. Gdyby nawet tylko miliard mężczyzn i miliard kobiet w wieku prokreacyjnym dziś poszli ze sobą do łóżka, mniejsza czy w małżeństwie czy przed czy poza, za dziewięć miesiący mielibyśmy 8 miliardów ludzi na świecie, a za kolejne dziewięć kolejny miliard. Nawet, jeśli odliczymy ciąże nieudane i śmierć przy narodzinach, to i tak przybyło by nas za dużo. Kościół nie rozumie, że nie można w nieskończoność się rozmnażać, bo zasoby ziemskie się nie rozmnażają i każdy kolejny miliard ludzi to katastrofa ekologiczna. Każdemu trzeba dać jeść, zbudować mieszkanie i uszyć ubranie, a przecież kreowanych sztucznie jest dziś mnóstwo potrzeb - każdy chce mieć smartfona, laptopa, konsolę do gier, samochód i tak dalej. Tego się nie da zrobić. Dlatego natura tak steruje doborem naturalnym, że wyklucza w sposób naturalny niektóre geny z populacji, aby nie doszło do przeciążenia statku kosmicznego, jakim jest nasza planeta. Ale to się dzieje naturalnie i wyklucza sama natura i nikt nikomu nie powinien dyktować, ile chce mieć dzieci. Jeden chce dwójkę, inny czwórkę, a jeszcze inny wcale nie chce mieć dzieci i ma do tego święte prawo. Prawdopodobnie mechanizm rozmnażania populacji ludzkiej jest homeostatem i dąży do równowagi.
Tak, ale natura, która dawniej regulowała populację, sama wymaga naprawy. Poza tym ile czasu zajmie zmniejszenie populacji w sposób naturalny? Zwłaszcza, że zaraz odezwą się teorie spiskowe o planowej "depopulacji". Zresztą uważam, że ziemia obecnie wymaga już regulacji sztucznych, bo natura jest zniszczona i sama nie da rady.
Można się domyslač, ze zwolennicy tej koncepcji powiedzą, że gdy cel redukcji zostanie kiedyś osiągnięty będzie można (i trzeba) rodzic 2 dzieci.
Bylaby to prosta droga do likwidacji gatunku ludzkiego!
Prży reprodukcji pojawiajà się dość często DZIEDZICZONE potem dalej wady. Pewna liczba dziexi rodzi się bez wad, odtwarzając jakośc zdrowotną i intelektualną rodziców, a OD CZASU DO CZASU, wskutek mutacji pojawia się korzystna cecha, której wczesniej wogóle nie było.
Wszystkie gatunki (a czlowiek do niedawna) plodzą WIELOKROTNIE więcej potomstwa niz 2 na jednà matkę. Gdyby wszystkie mlode, BA GDYBY TYLKO TROJE dozywalo doroslosci, to po 10 pokoleniach gatunek bylby liczniejszy o czynnik DZIESIĘĆ MILIONÓW. A nie jest!!
Oznacza to, ze srednio tylko CIUT CIUT ponad 2 dzieci jednej matki przezywa.
Przyjmujac w przyblizeniu, ze ludnośc Europy od czasów rzymskich wzrosla o czynnik 20 a minęło od tamtej pory okolo 80 pokolen (cztery na stulexie), mozna się przekonac, ze taki wzrost gwarantowałoby przezycie pokolenia liczniejszego od rodziców o czynnik
1,038.
Mamy bowiem: 1,038^80 = 19,8. Łatwo kazdy sprawdzi na kalkulatorze!
Przyjmując, ze w dawnych wiekach kobiety rodzily okolo 10 dzieci kazda (moja babcia urodzila 13, królowa Wiktoria 9), to dochodzimy do wniosku, ze 1000 kobiet urodzilo 10000 dzieci, w tym 5000 córek, z których do macierzynstwa dozyło 1038.
Az 3962 umarlo w dziecinstwie, albo w mlodosci, albo przy pierwszym porodzie.
Jasne, ze takie wymieranie to też jest SELEKCJA. Najmniejsza wada predestynowala do owej grupy 3962, zaś w grupie szczęśliwych 1038 znajdowaly się egzemplarze ciut lepsze od swoich matek.
Gdy zamiast AOPTYMALNEGO wyboru najlepszej dwójki z 10 wybierzemy jak leci - pierwszych dwoje, a z pozostalych 8 zrezygnujemy to zamiast ewolucji będzie DEGRENGOLADA.
Zmierzam do tego, ze bez swiadomego sterowania rozmnazaniem, czyli EUGENIKI prenatalnej ludzkośc zginie.
To jest najwazniejsze demograficzne wyzwanie!!!!!
Korekta: Mialoby byc po 10 stuleciach (liczac 4 pokolenia na jedno stulecie) byloby owe 10 milionkrotne zwiększenie populacji, a nie po 10 pokoleniach jak mi się z rozpędu napisało.
Akurat kwestia defektów genetycznych nie jest problemem. Genetyka medyczna i nanotechnologie rozwijają się z takim tempem że z z górą 100 lat będą się rodzić ludzie bez wad.
To sporo, bo dziś na całej Ziemii jest tych osób 2 miliardy. Znaczy będzie ich tysiąc razy więcej.
Znaczy, że współcześni ludzie po 30-ce (bo młodsi nie osiągną 65 lat do 2050)
muszą się namnażać przez klonowanie razy tysiąc.
Bo z porodów nie wyjdą te dwa biliony.
Pół godziny przed Tobą niejaki @proprius zganił błąd wynikajacy z tego, ze w USA (bo nie w UK) slowo bilion znaczy jedynkę z DZIEWIĘCIOMA zerami, gdy w Europie bilion ma zer 12, a piszący nie pomyslal ani sekundy.