Po wczorajszym napięciu między PiS a pałacem prezydenckim już nie ma śladu. - Kilka rzeczy mnie zaskoczyło, dlatego, że pojawiły się tego rodzaju poprawki, które nie były przedstawiane w toku uzgodnień albo takie poprawki, które nie były zaakceptowane i nie ukrywam, że było pewne zaniepokojenie z naszej strony - mówił Paweł Mucha, zastępca szefa kancelarii prezydenta.
O co poszło? PiS chciał między innymi zablokować możliwość stosowania tak zwanej rozproszonej kontroli konstytucyjnej. Chodzi o to, by sądy mogły samodzielnie badać czy dane przepisy są zgodne z ustawą zasadniczą. Jeszcze dziś wiceminister sprawiedliwości ostro krytykował prezydenta za pozostawienie otwartej furtki. Pałac prezydencki nie kruszy jednak kopii o to, że prokuratorzy będą wskazywać sędziów do KRS.
Na co jeszcze machnął ręką? Kulisy negocjacji w materiale Justyny Dobrosz-Oracz.
Wszystkie komentarze
Np. na konstytucję, prawo, przyzwoitość czy zachowanie jakichkolwiek pozorów że Andrzej Duda jest prezydentem tego kraju.
Po koncu pisrzadow trzeba bedzie dzieciom tlumaczyc co to jest: uczciwosc, zasady savoir- vivre, patiotyzm, odpowiedzialnosc rzadu...
Raczej powinien palnac sobie w leb, jak robiono w takim przypadku za dawnych czasow.
A to się ubawilem.zeby palnac sobie w łeb trzeba być człowiekiem honoru
On nie mysli, nie wyciaga wnioskow. Gdyby bylo inaczej, nie zgodzilby sie na start w wyborach...
Durnie kochaja durniow i to zaowocuje dekada wladzy PiS.