- Nie mieli jedzenia, nie mieli dowództwa. Nie było nikogo, kto dawał im rozkazy - to zarzut, jaki stawia kultowi 'żołnierzy wyklętych' Stanisław Aronson. Były żołnierz Kedywu Armii Krajowej i członek antykomunistycznej organizacji NIE skrytykował rozwijany przez obecną władzę mit w
liście do prezydenta Andrzeja Dudy. Co niepokoi w zjawisku Stanisława Aronsona, powstańca warszawskiego i dwukrotnego kawalera Krzyża Walecznych? 'Nie podlegali nikomu - ani rządowi w Londynie, ani nikomu innemu. (...) Jeśli nie zdobędziesz jedzenia, to trzydziestu czy czterdziestu ludzi, którzy są pod twoim dowództwem, umrze z głodu. Więc trzeba rabować. Rabujesz polskich chłopów, dopóki się nie sprzeciwią. Wtedy zaczynasz ich zabijać' - tłumaczy to, w jaki sposób działały leśne oddziały po 1944 roku.
Stanisław Aronson, ps. 'Rysiek' jest również bardzo krytyczny w ocenie
przygotowania Armii Krajowej do powstania warszawskiego. Być może przez takie wypowiedzi znalazł się na cenzurowanym u obecnej władzy. Po raz pierwszy podczas wizyty polskiego prezydenta w Izraelu Stanisław Aronson nie został zaproszony na oficjalne spotkania. Dlaczego? Próbuje to wyjaśnić Christian Davies w cyklu artykułów w Wyborczej i
w rozmowie z Maciejem Stasińskim.
Wszystkie komentarze