Michał Nogaś tym razem wybrał się do Szczebrzeszyna, gdzie spotyka się z Mikołajem Grynbergiem, by porozmawiać z nim o jego najnowszej książce 'Rejwach'. W trakcie rozmowy okazuje się, że przed II wojną światową połowa mieszkańców tego małego miasteczka na Lubelszczyźnie była Żydami. - Tutaj na każdym kroku można odnaleźć ślady społeczności, która bezpowrotnie zniknęła, a temat pamięci, bólu, zapomnienia i traum ciągle powraca - wyjaśnia Mikołaj Grynberg. Pisarz przyznaje, że odbiera wiele telefonów od ludzi, którzy opowiadają mu co zrobiły im jego książki. - Dowiaduję się o przemilczanych tematach rodzinnych. Poznaję ludzi, którzy przeżyli piekło na ziemi i zrezygnowali z części swojej tożsamości - opowiada Grynberg. Zapraszamy do obejrzenia najnowszego 'Nogasia na stronie'
Wszystkie komentarze
Pozdrawiam obu Panów, Tomasz Malejki
Jestem w 100% tego samego zdania, nie potrafię pojąć jak moźna rozwinąć nienawiść do obcych nie znanych mi ludzi.Bez względu na wiarę ,kolor skóry albo czy ktoś jest hetero- czy homoseksualny.Każdy ma moim zdaniem prawo do godnego życia i respektu.
Nienawiść jest cechą ludzi słabych. Pogardzając innymi, czują się mocni, wyniesieni ponad obiekty swej nienawiści.
Po ojcu mam dalekie korzenie węgierskie i jeszcze dalsze tatarskie, po mamie nie tak daleką domieszkę węgiersko-chorwacką. Takich rodzinnych mieszanek - spadku po Rzeczpospolitej Obojga Narodów i Zaborach - jest w naszym kraju całkiem sporo. Jedne rodziny o tym pamiętają, inne dawno zapomniały, ale w sposób naturalny, bo było to dla nich nieistotne, a nie dlatego, że ktoś dla własnego bezpieczeństwa czuł, że musi się odciąć od korzeni, wyzbyć tożsamości.
A teraz żyjemy w kraju gdzie władze szczują naród na obcych..
przedwojennych Żydów . Ci , których poznałam jako dziecko po wojnie byli Żydami zwyczajnymi , pospolitakami takimi jak my . Nie należeli do żadnych elit . Ani intelektualnych , ani finansowych . Jeden z nich zajmował się nielegalnym handlem materiałów ubraniowych . Nie wiem skąd je sprowadzał . W sklepach nie było towarów dobrej jakości . Uszyto mi z takiego materiału " faltyrok " , czyli plisowaną spódnicę . Były też ugory na których paśliśmy gęsi . Nazywało się to pole " frickowe " . Ale gdzie podział się ów Fricek - nie wiem . W sąsiedniej wsi mieszkała jego dalsza rodzina .Starali się dopasować do miejscowych Katolików , zaadoptować , gdyż było ich w moim regionie niewielu . Nie za bardzo im to wychodziło . Różnili się osobowościami od otoczenia . Ślązacy nie byli antysemitami , traktowali ich tak jak innych Ślązaków . Zupełnie inaczej jednak mogło być w dużych skupiskach środowisk żydowskich . Np , w Łodzi .
Jeden Żyd mnie solidnie oszukał 20 lat temu , gdy prowadziłam działalność gospodarczą . Nie tylko mnie . Wielu z dość dużego miasta .
To wszystko , co wiem o przedstawicielach tego narodu czy wyznawców tej religii . Opisom historycznym zwyczajnie i z zasady nie wierzę , gdyż są tendencyjne a więc nie mam zdania na ten temat .