W 1992 roku Jarosław Kaczyński uważał, że Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe jest najkrótszą drogą do dechrystianizacji Polski. Wiceszefem tej partii był ówczesny minister spraw wewnętrznych - Antoni Macierewicz. 4 czerwca tego roku minister przyniósł i ogłosił w Sejmie listę rzekomych agentów Służby Bezpieczeństwa przez co znacząco przyczynił się do odwołania przez parlament rządu Jana Olszewskiego. Głosowanie w tej sprawie odbyło się na wniosek prezydenta Wałęsy zaledwie 15 godzin po przedstawieniu przez Macierewicza listy agentów.
Na polskiej prawicy dość szybko wyrósł mit o tym, że reakcja prezydenta i partii politycznych z lewa i środka była zaplanowaną akcją obrony agentów komunistycznej bezpieki z listy. O wydarzeniach sprzed 25 lat Dominika Wielowieyska rozmawia z ówczesną dziennikarką sejmową 'Gazety Wyborczej' Ewą Milewicz.
Więcej w
artykule Dominiki Wielowieyskiej w 'Ale Historii', dodatku do 'Gazety Wyborczej'.
Wszystkie komentarze
Jesli ktos ufa takim kolesiom jak Glapinski i Macierewicz o Korwinie nie wspominajac to juz jego problem .