Karambol był wynikiem arogancji ze strony jadących w kolumnie ministra, którzy uważali, że wszystko im wolno i jechali w sposób ryzykancki - mówi w 3x3 były Minister Obrony Narodowej Janusz Onyszkiewicz. Zdaniem gościa Doroty Wysockiej-Schnepf fakt, iż Antoni Macierewicz nie udzielił pomocy rannym przypomina sytuację ze Smoleńska, kiedy po katastrofie obecny szef MON nie został na miejscu, tylko szybko wrócił do Warszawy
Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem
    Panie Antoni(Patrioto Roku)Macierewicz niech się Pan nie przejmuje kąśliwymi uwagami! Ojciec Dyrektor wymodlił dla Pana opiekę Matki Boskiej i Archanioła Michała! Alleluja i "gaz do dechy"! W razie czego Misiewicz poleci do Afryki i przywiezie Ojca Bashobora który Pana wskrzesi! P.S. czułbym się jednak trochę bezpieczniej gdyby przemieszczał się Pan śmigłowcem!
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Pan minister Macierewicz pełni bardzo ważną funkcję. Odpowiada za bezpieczeństwo Polaków. Dlatego musi szybko i sprawnie przemieszczać się między bankiecikami, mogiłkami i pomnikami. Czy tak trudno zrozumieć znaczenie tych przejazdów? A tego dnia jechał od księdza dyrektora na kolejną laudację na cześć prezesa! Bez tego z pewnością ucierpiałaby obronność kraju, bezpieczeństwo nas wszystkich. Na pierwszy rzut oka widać że tego dnia minister brał udział w bardzo ważnych i znaczących dla obronności kraju wydarzeniach. Nie mogło go tam zabraknąć. Naprawdę trzeba być ślepym żeby tego nie widzieć. Ludzie, co się z wami dzieje???
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Jak do tej pory nie ma pewności kto kierował tym samochodem w momencie karambolu. O tym że miał być to jakiś "Kazimierz" wiemy tylko od pachołków pisowskiego reżimu, którzy jak wiadomo są patologicznymi kłamcami. Dlaczego Macierewicz czmychnął z miejsca wypadku? Przypadek? Nie sądzę.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    To był zamach jak w Smoleńsku.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    O SUWERENA troszczymy się przed wyborami.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Tym co w nich wjechał będą postawione zarzuty "działania na szkodę państwa i utrudniania sprawowania funkcji państwowych".
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Macierewicz nie wyszedł do poszkodowanych, nie zapytał co się stało i czy ktoś nie potrzebuje pomocy . Z pozycji ministra mógłby np. szybko pojąć interwencję. Przesiadł się do innego auta i odjechał. Spieszył się na spotkanie PiS-u. Z tego spotkania ukazał się komunikat, że minister dojechał, jest cały i zdrowy. Z tego komunikatu jest jeszcze jeden przekaz – co jest dla PiS-u ważne. Tak, liczy się władza, a obywatel? Co z ludźmi którzy ucierpieli w kolizji? Ani słowa, oni są nieważni, ważny jest minister. I Komentarz Macierewicza – to nie jego kierowca spowodował kolizję, to jego auto zostało uderzone. To manipulacja. Wypowiedź sugeruje, że odpowiedzialność za kolizję ponosi ktoś zupełnie inny. Odpowiedzialność ponosi minister Antoni Macierewicz, jako dysponent kolumny pojazdów rządowych.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    nie wiedziałem,ze antoni był na miejscu katastrofy..chciał dotrzeć do miejsca wypadku,ale teren był już zamknięty.pan Onyszkiewicz,jako matematyk,powinien być rzetelnym komentatorem...ale juz dawno skumał się z czerwonymi,za co Dziadek przewraca sie w trumnie ,na Wawelu...
    @Janusz Kuszpit No patrz pan - a pierwotna wersja była taka, że chciał, ale dostał ważny telefon od władz partii z Warzawy i pojechał 'ratować państwo' poprzez opóźnienie przewidzianego konstytucją na taką sytuację przejęcia obowiązków głowy państwa przez Marszałka Sejmu. No ale widać ludowi smoleńskiemu łatwiej uwierzyć, że się Antoni przez zasieki przebijał, ale Specnaz go pogonił...
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @Janusz Kuszpit Ciekawe rzeczy prawisz. Możesz wciskać te brednie ciemnemu ludowi, ale ja pamiętam doskonale jak to było tego dnia, bo traf chciał, że oglądałem poranne wiadomości i napływające relacje, jedna po drugiej. Kto chciał, ten dotarł na miejsce katastrofy, bo to było niecałe 30 km od miejsca planowanych uroczystości. A pojazdów też było sporo. I na początku teren nie był zamknięty, ludzie chodzili bez przeszkód po tym miejscu, robiąc zdjęcia i filmując skutki katastrofy. Macierewicz zamiast pojechać z innymi na miejsce tragedii, poszedł na obad, a potem uciekł do Polski z podwiniętym ogonem jak parszywy tchórz. Takie są fakty i żadne próby "prostowania historii" tego nie zmienią, bo są na to godziny nagrań TV (i nie tylko).
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    `