- Wielu kolegów z dłuższym stażem opowiadało, że musieli się chować po bramach, żeby cokolwiek zjeść, bo ciągle był ktoś chętny na przejazd - mówi jeden z łódzkich rikszarzy. - Dzisiaj w ciągu pięciu-sześciu godzin nie ma nawet jednego kursu.
Jedną rowerową dorożkę już udało się kupić i przetestować. Radości nie było końca, bo Bartek, który wyruszył z opiekunami na przejażdżkę, jeździł na rowerze po raz pierwszy. Teraz stowarzyszenie Budujemy Przystań w Radomiu zbiera na drugą rikszę.
Łódzka firma produkuje riksze przystosowane do potrzeb seniorów i osób niepełnosprawnych. Projekt zrealizowano na zamówienie klientów z Finlandii. Producent próbował zainteresować tym projektem łódzki magistrat. Na razie bez efektów.
Artystyczna riksza, na którą pieniądze zebrano w internetowej zbiórce, wyjechała na ulicę Piotrkowską. - Wiele osób nie wierzy, że może jeździć i myśli, że to jakiś żart. A jeździ - uśmiecha się Andrzej Czapliński, twórca wykonanego ze złomu pojazdu.
Ponad 5 tys. zł internauci przekazali na artystyczną rikszę, którą chce wykonać właściciel lokalu Surindustrialle. Nietypowy pojazd na Piotrkowską wjedzie najpóźniej na początku wakacji.
"Riksza jest już na ukończeniu. Wciąż uważam, że mogła już wiele lat temu cieszyć turystów, jednak bycie twórcą w Łodzi to nie lada wyzwanie" - pisze Andrzej Czapliński, pomysłodawca artystycznej rikszy, która wkrótce może jeździć po Piotrkowskiej.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.